„Macocha” Petra Hůlová

Mam koleżankę, która mówi bardzo żywiołowo, jest dygresyjna i właściwie tylko czasami potrzebuje, aby jej przytakiwać w trakcie rozmowy. Mam także inną koleżankę, która sama o sobie mówi, iż jest pozbawiona wstydu. Tematy, zwykle nieco krępujące dla przeciętnego człowieka, nie są dla niej żadną przeszkodą – jest to osoba, która bez problemu, nawet bez jednego drgnięcia powieką i ściszenia głosu, może rozmawiać o kupie i innych wydzielinach cielesnych. I gdybym miała powiedzieć, kim jest bohaterka i narratorka książki Hůlovej, to właśnie połączeniem tych dwóch osób z dodatkiem choroby alkoholowej. To, co mówi, przyprawia nas niekiedy o zawrót głowy, bo gdy zaczyna zdanie, nigdy nie wiemy, gdzie i na czym je zakończy. Miała mówić o młodości córki, ale jednak zboczyła na tor własnej osoby i do opowieści o córce już nie powróciła. Innym razem czytelnik zerka nerwowo na boki, czy ktoś słyszy, jak bohaterka rzuca mu prosto w twarz szczegóły z życia małżeńskiego, informacje o długości i przebiegu miesiączki i udziale dzieci w utylizacji zużytych tamponów czy opowieść o sflaczałym penisie swego dziadka. Opisywane sytuacje i prowadzone dialogi są niekiedy niewyobrażalne, a my czujemy w tle tych opowieści unoszące się opary alkoholu. Jednocześnie pokazuje nam bez owijania w bawełnę wiele trudnych kwestii w miłości, małżeństwie czy w relacjach z dziećmi. Dla mnie bohaterka, wraz ze swoimi bardzo bezpośrednimi monologami, była męcząca, wręcz wysysała energię. To taki typ osobowości, który z łatwością wplątuje nas w swoje życie i problemy, który wymaga od nas zaangażowania wbrew naszej woli. Na co dzień staram się unikać takich osób, a to że bohaterka wystraszyła mnie swoją wylewnością i bezpośredniością, świadczy tylko o tym, że w literaturze także powinnam. W każdym razie na pewno nie można zarzucić autorce, że jej postać jest nieautentyczna i słabo zbudowana – do tej pory przechodzą mnie dreszcze, gdy myślę, że miałabym spędzić jeszcze choćby 5 minut na jej balkonie, słuchając tego strumienia świadomości. Chętnie sięgnęłabym po inne książki Petry Hůlovej, ale może z nieco mniej ekspansywnymi bohaterkami. Jeśli nie boisz się takich postaci – spróbuj, a nuż Macocha będzie jedną z bardziej nietypowych książek, z jaką się w najbliższym czasie zetkniesz.