„Żeby umarło przede mną” Jacek Hołub

Reportaż przedstawiający historie pięciu kobiet, które są matkami niepełnosprawnych dzieci. U niektórych niepełnosprawność ich podopiecznych jest bardzo duża (zarówno fizyczna, jak i psychiczna), u niektórych ma objawy tylko fizyczne. Łączy je to, że bardzo często muszą walczyć z rzeczywistością, że muszą wydzierać dla swoich dzieci pomoc, że spotykają się z dezinformacją u lekarzy, a do tego, że bardzo często choroby czy niepełnosprawność ich dzieci można było wykryć dużo wcześniej.

To mocna rzecz, trudno jest przeczytać ten tytuł na raz, bo wiele w historiach tych kobiet jest bezsilności i płaczu, że nie mogą, nie potrafią, nie mają możliwości pomóc swojemu dziecku. Wiele z nich ma wsparcie męża lub partnera, ale nie wszystkie. Jedna z kobiet sama jest osobą z niepełnosprawnością (nie ma jednej ręki), ma córkę, które wymaga noszenia i z którą trudno jest nawiązać kontakt, mąż je opuścił, a do tego ona spłaca kredyt, który został zaciągnięty na jego firmę. To się w głowie nie mieści. Te historie bardzo często obnażają pozorność pomocy od państwa, która bardzo często jest czysto teoretyczna, a gdy przychodzi co do czego, nie można z niej skorzystać. Jednak jest to książka pełna determinacji i siły, bo wszystkie te matki, muszą je mieć każdego dnia i nie mogą się poddawać. Często największe wsparcie mają w grupach internetowych, bo to tam, od innych matek niepełnosprawnych dzieci, mogą szukać pomocy, wsparcia, informacji – czegoś, czego bardzo często na próżno szukają u lekarzy.

Książka jest wypalająca psychicznie, inaczej nie potrafię tego opisać. Dla kobiety, która planuje mieć dziecko, będzie z pewnością dodatkowo poruszająca, a dla takiej powątpiewającej w uroki macierzyństwa będzie kolejnym dowodem na to, że nie zawsze musi być tak kolorowo, jak twierdzą reklamy.

Komentarze