„Kuzynki” Andrzej Pilipiuk

„Kuzynki” Andrzej Pilipiuk | fot. Jeden akapit
Moją przygodę z twórczością Pilipiuka zaczęłam od Jakuba Wędrowycza i z całą pewnością to byłaby ostatnia przeczytana przeze mnie książka tego autora, gdyby nie solenne zapewnienia koleżanki, że cykl zaczynający się od Kuzynek to całkowicie co innego. I rzeczywiście.

To historia trzech kobiet, z których dwie pamiętają dużo dawniejsze czasy. Stasia za sprawą pewnego alchemika żyje już któryś wiek, a jej współczesna kuzynka Katarzyna dzięki pracy w CBŚ mogła ją odnaleźć. Wspólnie planują odnaleźć alchemika, który prawdopodobnie znów pojawił się w Krakowie i może zapewnić Stasi kolejną porcję długowieczności.

Warto nadmienić, że autor dbał o detale historyczne, nie tyle w kwestii opowiadania dziejów, ale za sprawą pokazywania rzeczy z epoki. Kto lubi zaglądać do muzealnych gablot, z pewnością tę szczegółowość doceni. I moim zdaniem jest to najmocniejszy punkt książki, poza samymi postaciami kobiecymi. Może i czasami ich dialogi bywają nieco drętwe lub podane ze zbyt dużą dawką emfazy (to Stasia), ale jednak są to silne i ciekawe postaci kobiece.

I tu dochodzę do momentu, w którym muszę poruszyć to, co wyczytałam w różnych opiniach. A mianowicie, że autor w swoich książkach mocno wyraża swoje poglądy polityczne (co niestety jest przypadłością wielu starszych stażem autorów polskiej fantastyki). Jeśli chodzi o ten tytuł, to ja nie dopatrzyłam się tu niczego takiego – może jedynie tego, że Katarzyna ze dwa razy krytykowała rządzących i politykę generalnie. Ja jednak w trakcie lektury nie czułam, aby krytyka ta była wymierzona konkretnie – że jest to mimo wszystko wyimaginowany świat. Podobnież w porównaniu z innymi tytułami ten cykl jest zdecydowanie w niewielkim stopniu zabarwiony politycznie. I ja się z tym zgadzam. Słuchało mi się tego dobrze, a historyczne smaczki również były całkiem ciekawe.

Komentarze