„Harda”, „Królowa” Elżbieta Cherezińska
Trzeba oczywiście pamiętać, że książki Cherezińskiej to połączenie beletrystyki z powieścią historyczną a nie monografia historyczna, więc nie należy czytać ich bezkrytycznie. Wiele rzeczy autorka dozmyślała, dopowiedziała lub z alternatyw wybrała tę najlepiej pasującą jej fabularnie. Nadal jednak bazuje na pewnych przekazach i faktach, ubierając to w opowieść ciekawą i którą chce się poznawać dalej. Podczas lektury wiele było momentów, kiedy byłam przekonana, że autorkę poniosła fantazja, a po sprawdzeniu okazywało się, że taki fakt rzeczywiście miał miejsce (jak choćby odesłanie Sygrydy przez drugiego męża czy przyjazd jej synów po śmierci ojca). W posłowiu autorka napisała sporo na temat tego, co nazmyślała, kto ją zainspirował, aby wybrać akurat tę daną wersję, a także odsyła do konkretnych badaczy, naukowców i ich prac.
Co do zastrzeżeń mam właściwie dwa. Po pierwsze, podobnie jak w cyklu Północna droga autorka zbyt często rozpisuje sceny seksu i gdyby zostawić zaledwie jedną trzecią z nich, byłoby to absolutnie wystarczające. Drugie dotyczy zakończenia całości, czyli razem ze Świętosławą wędrujemy po zaświatach po jej śmierci. Fragment ten przypominał mi ostatnią scenę z Titanica, w której leciwa już Rose śni, że jest znów na statku, wszyscy się z nią witają, kłaniają się jej, a na szczycie schodów czeka na nią Jack. Jestem zupełnie na nie, bo wyszło okropnie pompatycznie i dość żenująco. Poza tymi dwoma mankamentami uważam, że oba tytuły to naprawdę dobra rozrywka z historią w tle. Żałuję, że nigdy nie usłyszałam w szkole, że poza królami dynastia Piastów miała również tak niezwykłe postaci kobiece.
Komentarze
Prześlij komentarz