„Niewinni” Ioana Pârvulescu

„Niewinni” Ioana Pârvulescu | fot. Jeden akapit
Jeden wielopokoleniowy dom i czwórka spokrewnionych ze sobą dzieciaków, których dzieciństwo i wiek nastoletni przypadły na lata 60. i 70. XX wieku. Oprócz tego, że śledzimy ich zabawy i pomysły, słuchamy także opowieści rodziców, dziadków i innych krewnych. A słuchać, czy raczej czytać, jest o czym, gdyż wszystko dzieje się w Braszowie, mieście, gdzie bez problemu można usłyszeć kilka języków (poza rumuńskim również węgierski i niemiecki), a także w mieście, które do niedawna zwane było Orașul Stalin (Miasto Stalin) i w którym pamięć o komunizmie jest wciąż żywa, choćby w tajemniczym powiedzeniu wuja Ionela „Świnia Ninel” czy we wspominkach babci o domu z ogrodem, który został im zabrany. W tle tych historii pojawia się sporo o samym Braszowie – o mieście, jego budynkach, Czarnym Kościele czy starym hotelu Aro, ale też o okolicy jak góry Bucegi. Jest to więc z jednej strony opis miejsca i zapis czasów, których już nie ma, a z drugiej bardzo przyjemne przygody grupki dzieciaków, które miały najróżniejsze pomysły i wiele rzeczy ze świata dorosłych, których nie rozumiały, interpretowały na swój sposób. Ioana Pârvulescu w swojej poprzedniej książce (Życie zaczyna się w piątek, której fabuła dzieje się w Bukareszcie przełomu XIX i XX w.) ujęła mnie swoim darem realistycznego odmalowywania minionych czasów i tu także nie zawodzi. To zdecydowanie godna polecenia lektura.

Komentarze