„Gdzie śpiewają raki” Delia Owens

„Gdzie śpiewają raki” Delia Owens | fot. Jeden akapit
Gdzie śpiewają raki to historia młodej dziewczyny w latach 60. mieszkającej samotnie na bagnach niedaleko małego miasteczka u wybrzeży Karoliny Północnej. 

Z jednej strony jest tu wątek kryminalny – prawdopodobne morderstwo i śledztwo z nim związane – z drugiej zaś wątek romansowy poniekąd połączony z tym pierwszym. Przyznam, że dla mnie oba są absolutnie drugorzędne, bo w moim odczuciu jest to po prostu historia o wrażliwej dziewczynie, która potrafiła obserwować przyrodę i się nią zachwycać. I w tym uważnym spojrzeniu i dostrzeganiu tego, czego nie widzą inni, przypominała mi niekiedy Mattisa, bohatera Ptaków Vesaasa. Kya, mimo braku wykształcenia, była ekspertką w swojej dziedzinie, a do tego prawdziwą pasjonatką i miłośniczką przyrody. Bardzo podobały mi się fragmenty, w których opisywała zwyczaje poszczególnych zwierząt, ptaków, a także zauważała gatunki roślin w swoim otoczeniu. I przyznam, że w wielką chęcią przeczytałabym napisane przez nią książki.

A zatem, akurat w moim przypadku, fabuła mogłaby być dowolna, a ja i tak czerpałabym radość z wędrówek po bagnach z bohaterką, która nie mogła, a ostatecznie również nie chciała wpisać się w zastane normy społeczne.

Komentarze