„Źródło” Ayn Rand

Książka duża, gruba i w której akcji prawie nie ma, ale uważam, że jest godna polecenia. Dlaczego?

Pod przykrywką tematu architektury (swoją drogą bardzo dobrze zarysowanego) mamy filozoficzne przemyślenia na tematy związane z indywidualnością, z byciem częścią społeczeństwa, z tym, czy warto iść utartymi szlakami, o tym że czasami krytycy popierają na przekór kogoś, kto jest beztalenciem. To co podoba się masom zwykle uważane jest za dobre, a to co w te masy godzi, czyli przejaw indywidualizmu jest zwykle odbierany jako coś złego. Sporo jest o miernotach, które pną się w góry i o ludziach, którzy wbrew własnemu rozsądkowi im w tym pomagają, a także o geniuszach staczających się do rynsztoka.

Momentami trzeba brnąć, bo nie zawsze jest łatwo, czasami też nie rozumiałam pewnych zachowań bohaterów – relacja Howarda i Dominique jest tak niestandardowa, że ciężko jest ogarnąć to umysłem. Ale idąc właśnie tropem założeń, jakie pragnie nam przekazać autorka można to zrozumieć.

Trudno jest jednoznacznie określić odczucia po przeczytaniu. Na pewno była to książka nietypowa i niepokojąca, po przeczytaniu której czujesz, że coś w Tobie zostało, że jakaś myśl kiełkuje Ci w umyśle. Napisana bardzo dobrym stylem i z plastycznymi opisami.