„Zwierzenia jeżozwierza” Alain Mabanckou

Jak sam tytuł wskazuje słuchamy spowiedzi jeżozwierza, który nie był jednak zwykłym zwierzęciem, ale sobowtórem szkodliwym, co polegało na tym, że wykonywał polecenia człowieka, do którego przynależał i na jego życzenia zabijał („zjadał”) innych ludzi. Jeżozwierz odpoczywa pod baobabem i opowiada drzewu ostatnie wypadki, kiedy to jego mistrz umarł, a on przeżył, co było sprzeczne z więzią łączącą człowieka i jego sobowtóra.

Książka pełna jest elementów magicznych związanych z wierzeniami ludowymi plemion afrykańskich (zapewne z Konga, gdyż stamtąd pochodzi autor), zarówno w kwestii rzucania uroków, znaczenia szamanów i przeprowadzanych przez nich prób, jak i wiary w duchy i znaczenie zmarłych. Nie brakuje tu jednak przemyconych myśli europejskich czy chrześcijańskich. Potraktowałabym ten tytuł jako swego rodzaju powieść kryminalną umiejscowioną w nietypowych warunkach i z nietypowym narratorem. Pomysł mnie ujął, jednak czy książka zostanie przeze mnie zapamiętana? Nie sądzę. Prawdopodobnie będę wspominać ten tytuł jako pewnego rodzaju ciekawostkę literacko-kulturową.

Komentarze