„Gnój” Wojciech Kuczok

To historia o rodzinie z Górnego Śląska, której najistotniejszym elementem jest stary K., ojciec narratora. Najpierw dowiadujemy się sporo o samym domu, w którym mieszka rodzina, o dziadkach, którzy uważali się (z dosyć niezrozumiałych przyczyn) za klasę wyższą. A później zostajemy wrzuceni w patologię. W rodzinę, w której to stary K. jest głową i nie szczędzi synowi, którego uważa za zdechlaka, ciosów zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Niespełniony artysta, uważający się podobnie jak jego rodzice za kogoś lepszego i bystrzejszego, a jednocześnie niedocenionego, który musi na każdym kroku podkreślać swoją władzę, męskość, mówić „w TYM domu” i „w TEJ rodzinie”, aby podkreślić ich wyjątkowość i wyższość.

Przyznam, że to druga w moim życiu książka, która momentami bardzo mnie psychicznie niszczyła. I podczas gdy ta pierwsza wywoływała u mnie wstręt i odrzucenie, tak ta ma w sobie wiele smutnej prawdziwości i szczerości. Ta rodzina jest bardzo rzeczywista – wszystkie dziwne układy zarówno między starym K. i matką narratora, jak i rodzeństwem ojca. Nie natrafiłam tu na nic, co mogłabym wytknąć palcem i powiedzieć, że zostało napisane słabo, mało realistycznie, albo się nie klei. Myślę, że mój odbiór tej książki też jest znacznie silniejszy, bo słuchałam jej na audiobooku, więc siłą rzeczy pewne wypowiedzi czy dialogi odebrałam bardziej, jakby były kierowane do mnie. Dlatego chwilami ciężko robiło mi się na duszy.

Mimo wszystko nie brakuje też niekiedy humoru, co wydaje się co najmniej dziwne, a także bystrości i finezyjności języka. Czytałam już inną książkę Kuczoka, Spiski. Przygody tatrzańskie, i tam też spodobał mi się styl autora. W każdym razie Gnój uważam za bardzo dobrą, bardzo poruszającą i prawdziwą książkę, ale rzecz jasna nie na każdy stan ducha i umysłu.

Komentarze