„Życie na miarę. Odzieżowe niewolnictwo” Marek Rabij

Podczas lektury miałam dwa sprzeczne uczucia – chęć przeciwstawienia się niesprawiedliwości i poczucie bezsilności wobec praw rynku. Z jednej strony czytamy o szwaczkach, które pracują po kilkanaście godzin, w okropnych warunkach, za marną pensję, ale z drugiej dowiadujemy się, że praca w szwalni to nie najgorsze, co może je spotkać, a także że dzięki temu, że dzieci również pracują, to rodzina ma za co wyżyć. Zwykle nie ma alternatywy. Jest mowa o organizacjach, które krzyczą o złych warunkach pracy, ale też czytamy o mechanizmach, dzięki którym można uspokoić sumienia zachodnich kontrahentów, robiąc fabryki na pokaz, a na starych warunkach robić outsourcing w mniejszych pracowniach. Koszulka wyprodukowana za dwa dolary często jest sprzedawana za dwadzieścia czy trzydzieści. Ludzie Zachodu oburzają się na to, ale większość z nas, tak jak przedsiębiorcy, chce kupować jak najtaniej. Po lekturze nachodzi refleksja, że biznes, podaż i popyt rządzą każdym miejscem na świecie, choć wszędzie w trochę inny sposób i na inną skalę.