„Las z wełny i stali” Natsu Miyashita

„Las z wełny i stali” Natsu Miyashita | fot. Jeden akapit
Tomura był świadkiem strojenia szkolnego fortepianu przez pana Itadori. Od tego czasu wiedział, że chce też zostać stroicielem. Skończył specjalną szkołę i zaczął pracować w firmie, w której pracował również pan Itadori. Jego życie polega na ciągłej nauce i doskonaleniu umiejętności, poznaje różnych pracowników, którzy sami w sobie mają odmienne style strojenia, ale też różne dla różnych klientów. Tomura marzy, aby nauczyć się stroić instrumenty tak, aby ich dźwięk przywodził na myśl obrazy i zapachy, tak jak on sam odczuł to za pierwszym razem.

Dla mnie książka jest przede wszystkim o tym, że warto znaleźć pasję w życiu, ale znalezienie jej nie gwarantuje sukcesu – nie zawsze mamy talent. Zresztą talent mają nieliczni. I tak jest w przypadku Tomury – nie ma talentu, nie ma słuchu muzycznego, nie jest muzykiem, wiele razy czuje, że jest daleko od ideału, do którego dąży. Bohater jest takim uosobieniem przeciętniaka, który raczej nigdy nie dojdzie do wysokiego poziomu, mimo to będzie brnął wciąż naprzód, aby być dobrym rzemieślnikiem.

Książka jest przede wszystkim ciekawa sensualnie – lubię połączenie i opisywanie różnych zmysłów pozornie nieopisywalnych słowami. Autorka bardzo często poza posługiwaniem się obrazami do opisania dźwięków pisze też o zapachach. I choć fabularnie tytuł nie jest przesadnie porywający, to jednak ze względu na pomieszanie tych wrażeń zmysłowych na kartach powieści warto go poznać.

Komentarze