„Nocne czuwanie” Tarjei Vesaas

„Nocne czuwanie” Tarjei Vesaas | fot. Jeden akapit
Powieść Vesaasa zaczyna się dosyć niewinnie, a wręcz mamy wrażenie ociężałości przez wspomniany upał i wylegujące się w chlewie maciory z młodymi. Owe ociężałe maciory z czasem wystąpią przeciwko sobie i to z taką zawziętością, o którą chwilę wcześniej trudno byłoby je posądzać. I będzie to niejako zapowiedź przyszłych wydarzeń w lokalnej społeczności – wydarzeń, w które nikt do tej pory by nie uwierzył. Punktem zapalnym okaże się czyn popełniony przez dziwnego nieznajomego, który przybywa w łodzi.

Dwa tytuły autora znalazły się w moim podsumowaniu 2021 roku wśród wyróżnionych, jednak niestety Nocne czuwanie pozostawiło mnie w sporej konsternacji i do tej pory nie do końca wiem, co o nim myślę. Oczywiście, czytelnik może wyciągnąć z książki wątek zbrodni i kary, a także pytanie, czy chęć wymierzenia sprawiedliwości za popełnione winy usprawiedliwia kolejną zbrodnię. Na ile też w pewnym momencie może się zatracić przyczyna zemsty, a istotna staje się ona sama w sobie, jako pewnego rodzaju proces oczyszczenia, ale też jako coś co – paradoksalnie – zarówno spaja społeczność, jak i odsuwa od siebie jednostki.

Książka ta w moim osobistym rankingu utworów Norwega mieści się raczej na jego końcu, niemniej jednak jego teksty zawsze pozwalają czytelnikowi na chwilę refleksji nad nieoczywistymi sprawami.

Sprawdź inne tytuły autora, które czytałam >

Komentarze