„Nie mieszkam w igloo” Adam Jarniewski

„Nie mieszkam w igloo” Adam Jarniewski | fot. Jeden akapit
Moja wiedza na temat Grenlandii, poza jej położeniem geograficznym, była bliska zeru. Sięgnęłam po ten tytuł trochę na fali fascynacji powieściami z zimnych północnych regionów i ku mojemu zaskoczeniu wciągnął mnie niesamowicie. Jednym z czynników było to, że autor na początku opowiedział, jakimi to dziwnymi zbiegami okoliczności trafił do Sisimiut na zachodnim wybrzeżu, gdzie mieszka już od kilkunastu lat. Bardzo urzekła mnie ta romantyczna wizja, że nigdy nie wiemy, które podjęte spontanicznie decyzje okażą się kluczowe dla naszej ścieżki życiowej. Książka ta jest naprawdę ogromnym źródłem wiedzy, a pisana jest z punktu widzenia osoby, która na początku wiedziała o miejscu, w którym się znalazła tylko nieco więcej niż czytelnik. I właśnie z tej perspektywy laika poznajemy społeczność, niektóre zwyczaje, podejście do spraw codziennych. Autor pisze tę książką w formie wspomnień z pierwszych lat pobytu w Sisimiut, dlatego od razu z sytuacją – dziwną, krępującą czy zaskakującą dla osoby z innego kręgu kulturowego – mamy już wyjaśniony cały kontekst. Sporo miejsca zajmuje w książce edukacja, gdyż autor pracował jako nauczyciel, i młodzi Grenlandczycy, którzy borykają się z wieloma problemami, jak chociażby z posługiwaniem się własnym językiem, gdy lekcje często prowadzone są po duńsku. Obuchem w głowę może być rozdział, w którym opisywane jest podejście do psów zaprzęgowych, tak zupełnie różne od europejskiego. Nie brakowało jednak również zabawnych elementów związanych z różnicami kulturowymi (nikt autorowi nie tłumaczył, jak powinien się zachować, bo przecież wszyscy to wiedzą) i wpadkami językowymi własnymi i cudzymi – znany każdemu dziecku w Polsce Anaruk, chłopiec z Grenlandii, raczej się tak nie nazywał (chyba że rodzice chcieli mu zniszczyć życie).

Podsumowując, dzięki tej książce z totalnej ignorancji przeszłam do wyszukiwania zdjęć grenlandzkich miast i ich położenia, strojów narodowych, słuchania grenlandzkiego rocka, popu, a nawet kolęd, czy doczytywania o trudnych relacjach z Danią. Lektura dała mi ogrom niezwykle ciekawej wiedzy w pigułce o zakątku świata, do którego nie dane mi będzie zawitać. Mój świat poszerzył się o kolejną odrobinę.

Komentarze