„Kalevala” czyli fiński epos narodowy

„Kalevala” czyli fiński epos narodowy | fot. Jeden akapit
W świecie, w którym tzw. bestsellery cechują się często krótkotrwałą popularnością, nie sposób nie docenić utworu, który w formie pisanej przetrwał kilkaset lat, a niektóre jego fragmenty jako przekaz ustny mają nawet tysiąc. Kalevala ma warstwy, spina pieśni z bardzo dawnych czasów, kiedy to przyroda uosabiała bogów, oraz te, w których czuć wpływ chrześcijaństwa. Pieśni Kalevali, zwane runami, pierwotnie płynęły wraz z dźwiękami z instrumentu kantele, północnego odpowiednika cytry. Odśpiewywano je nie tylko na terenach obecnej Finlandii, ale również Estonii, a także Karelii, znajdującej się obecnie w granicach Rosji. Jako „autora” Kalevali uważa się Eliasa Lönnrota, który bazując na pracy poprzedników oraz swoich własnych badaniach terenowych, ułożył w 1802 r. Kalevalę w kształcie znanym do dziś. Wydanie polskie, które ja czytałam, to przekład poetycki Józefa Ozgi Michalskiego z 1974 r., opatrzony niezwykle ciekawym posłowiem z tłem historycznym napisanym przez Marię i Jerzego Bańczerowskich. Dowiedziałam się z niego, że utwór raczej się nie rymował, a w zapamiętaniu pomagał taki dobór słów w wersie, aby w każdym z nich były takie same sylaby – a zatem zabieg absolutnie niemożliwy do zachowania w jakimkolwiek przekładzie.

Co do samej treści, jest naprawdę wiele wątków, z których część się łączy, a część to jedynie epizody. Jest powstanie świata, morza, lądu, ale przede wszystkim są to przygody trzech bohaterów – trochę herosów, trochę czarowników pieśni – starego Väinämöinena, narwanego Lemminkäinen i zdolnego kowala Ilmarinena oraz poniekąd ich przeciwników, Pana i Pani na Pohjoli. Jest odwaga, męstwo, ale też głupota i zawiść, nie brakuje oczywistych hiperboli i przerysowań, są wątki poważne, ale też humorystyczne. Bogowie są w każdym przejawie natury, jednak nie ingerują w wydarzenia bez wyraźnej prośby ze strony bohaterów. Znaleźć tu można mnóstwo niezwykłych rzeczy, jak choćby łoś sklecony z gałęzi, magiczny młyn Sampo, szczupak pochodzący z rzeki umarłych Tuomi, ale jest też coś bardziej przyziemnego, jak porady dla młodych, żony i męża, które następnie są w uroczy sposób obśmiane.

Kalevala to niezwykły utwór i nie dziwię się, że do dziś jest dumą Finów, a pod względem wyobraźni zaklętej w wersach w żadnym razie nie odstaje od choćby Iliady Homera. Bardzo się cieszę, że po nią sięgnęłam! A wspaniałym dodatkiem do utworu może być przeglądanie obrazów, które namalował Akseli Gallen-Kallela, a ilustrujących poszczególne mity.

„Kalevala” czyli fiński epos narodowy | fot. Jeden akapit

 

Komentarze