„Opowieść o Såmie” Per Olof Sundman

„Opowieść o Såmie” Per Olof Sundman | fot. Jeden akapit
Książka Sundmana, szwedzkiego pisarza, to – jakby się to dziś powiedziało – pewnego rodzaju retelling jednej z islandzkich sag. Zarówno kostiumy i rekwizyty są bardziej współczesnej autorowi, jak i pierwszoplanową rolę oddaje on innej postaci. Mimo to przesłanie i główne wątki pozostają – jak zapewnia we wstępie – bez zmian. Zwykle jestem dość sceptyczna, jeśli chodzi o uwspółcześnianie opowieści osadzonych pierwotnie kilkaset lat wcześniej, ponieważ jednak nie znam pierwowzoru, tym razem byłam pozbawiona przedwczesnych uprzedzeń.

W oryginalnej sadze główną postacią był Ravnkel, tutaj ukazany jako bogaty rolnik, posiadacz ogromnego majątku i wpływowy człowiek, z którym nikt nie zadziera. Pewnego dnia zabija młodego chłopaka, który przyszedł do niego pracować. Ojciec zabitego szuka w swej rodzinie kogoś, kto wniesie oskarżenie wobec Ravnkela, a jest to o tyle ryzykowne, że w momencie przegrania sprawy na tingu traci się cały majątek na korzyść oskarżonego. Ojciec żądny zemsty w końcu znajduje pomoc w osobie bratanka – Såma. Śledzimy zatem losy mężczyzny, który zgodził się dla stryja, mimo tak wysokiej stawki, wnieść sprawę przeciwko najpotężniejszemu człowiekowi w okolicy.

Muszę się zgodzić z autorem, że pozbawienie bohaterów ich „naturalnego” otoczenia z około X wieku, pozwoliło na lepsze skupienie się na pewnym uniwersalnym przekazie, że z wpływowymi ludźmi bardzo trudno jest wygrać – a do tego nie wygrywa ten, kto jest dobry, ale ten, kto jest bezwzględny, ma łeb na karku i rządzi twardą ręką. I choć już na początku rozdziału, wiedziałam, co zdarzy się na jego końcu, to muszę przyznać, że czytałam ten tytuł ze sporym zainteresowaniem – ciekawa historia i dobrze opowiedziana. Z wielką chęcią sięgnęłabym niedługo po oryginalną sagę, aby sprawdzić, czy perspektywa „czarnego charakteru” jest równie zajmująca.

Komentarze