Cristian Teodorescu to autor znany mi już z tytułu
Medgidia. Miasto u kresu, który jest jednym z moich ulubionych w literaturze rumuńskiej. Z okazji dnia kota postanowiłam zatem sięgnąć po jego drugi wydany po polsku tytuł, w którym pisze o swojej kotce zwanej Jednooką lub Oczko, z racji posiadania tylko jednego oka. Te krótkie teksty są w większości pisane z punktu widzenia kotki. Najpierw zostaje ona znaleziona przy drodze w polu kukurydzy przez żonę i syna pisarza, później zaś z nimi zamieszkuje i opisuje pozostałych domowników – zarówno ludzkich, jak i pozostałe koty i psy. W tle przemyka też cień wielkiej nieobecnej – kotki Wiktorki – która była ulubienicą autora, a nasza bohaterka niejako podąża jej śladami. Oczko w trudny do wyjaśnienia sposób komunikuje się z kotami z innych krajów, do tego z pupilami przywódców państw, z którymi rozmawia poniekąd na aktualne tematy polityczne.
Całość czyta się dość szybko, szczególnie że ważnym elementem książki są ilustracje autorstwa Octaviana Mardalego, niemniej jednak spodziewałam się czegoś więcej. Myślałam, że nieco więcej zobaczymy realiów życia w Rumunii. I poniekąd się to pojawia, gdy kotka mówi o przeprowadzce rodziny do bloku czy wspomina swoją kocią mamę i życie na wsi, są to jednak nieliczne i zbyt krótkie fragmenty. Wielka szkoda, bo bardzo cenię teksty, w których kot jest obserwatorem życia społecznego, jak było to chociażby w przypadku Jestem kotem (Natsume Sōseki). I nawet jako zagorzała miłośniczka kotów, która uwielbia wszelkie o nich opowieści, muszę z żalem przyznać, że zabrakło tu czegoś, co czytelnika by jakoś bardziej porwało czy zaciekawiło. Opowiadania te będą jednak z pewnością miłą pamiątką dla rodziny pisarza.
Komentarze
Prześlij komentarz