„Jestem kotem” Natsume Sōseki

„Jestem kotem” Natsume Sōseki | fot. Jeden akapit
Jak można wnosić po tytule, w Jestem kotem głównym bohaterem i narratorem – z którego perspektywy oglądamy świat – jest kot, który przez całą książkę nie doczekuje się imienia. Mieszka w domu nauczyciela angielskiego, a opisywane historie dzieją się na początku XX wieku, kiedy to trwała wojna rosyjsko-japońska. Oprócz tego, że kot ma swoje własne przygody – poznaje Kuro, grubego kota z sąsiedztwa oraz piękną kotkę, próbuje zacząć polować na myszy, na swoje nieszczęście decyduje się na skosztowanie placka ryżowego, jest świadkiem włamania – to przysłuchuje się rozmowom ludzi. Z tych rozmów wyłania się bardzo ciekawy obraz ówczesnego społeczeństwa japońskiego, nie tylko dotyczący zwykłego życia codziennego, ale też poglądów, np. nauczyciel i jego znajomi bardzo fascynują się nowinkami z Zachodu – zarówno w sztuce, jak i w myślach filozoficznych czy literaturze. Nie brakuje też elementów komicznych, kiedy jeden z gości nauczyciela opowiada przydługą historię o tym, jak zaczął grać na skrzypcach i jak ten instrument kupił.

Książka jest więc po części niezobowiązującą opowiastką o kocie, a po części powieścią obyczajową, aby jednak w pełni wyłapać elementy tej drugiej, niezbędne jest w moim odczuciu zapoznanie się z posłowiem tłumacza, prof. Mikołaja Melanowicza. Nie tylko pisze on dokładniej o życiu autora, co pozwala lepiej zrozumieć, skąd u niego tak bliski „europejskiemu” styl pisania, ale też jakie ówcześnie były nastroje społeczne w Japonii i jak to się odbiło w książce.

Komentarze