„Mistrzowie opowieści. Skandynawska zima” (zbiór opowiadań)
Gdybym miała wymienić te, które podobały mi się najbardziej, to zdecydowanie było to islandzkie opowiadanie otwierające zbiór Zaspy (Óskarsson), bardzo krótkie, w którym autor zarysował nam miasteczko żyjące w całości pod śniegiem, niczym śnieżna Atlantyda. Bardzo podobały mi się również opowiadania, które uznałabym za bardziej klasyczne – Balon (Lagerlöf) o dwóch chłopcach, których los pokierował pod opiekę nieinteresującego się nimi ojca, ale którzy nie przestali marzyć (bardzo smutne!); Futro (Söderberg) o rozważaniach na temat awansu społecznego za pomocą tytułowego futra, które było przyczyną ostatniej radości i smutku w życiu pewnego mężczyzny oraz Skok (Bergsson) o tym, że brawura nie oznacza odwagi. O ludzkich przywarach było w opowiadaniu Kradzież choinki (Ingólfsson), gdy w pogoni za świątecznymi przygotowaniami zapominamy o życzliwości dla drugiego człowieka. Z tych bardziej współczesnych, ale z elementem nieco magicznym, wymieniłabym iluzja@zycie.com (Stenberg), w którym tajemnicza saamska pasażerka nie do końca jest tym, kim się wydaje, a także Śnieg (Raevaara), gdzie dziwne istoty wychodzące z lasu, prawdopodobnie trolle, mogą być metaforą radzenia sobie ze smutkiem po stracie bliskich. I ostatnie dwa to Lód (Jacobsen) o szalonym Evenie, który jeździł traktorem po lodzie oraz Ślady na śniegu (Karlsson) o skomplikowanych relacjach we wsi pomiędzy pewnym chłopcem a nielubiącą go kobietą.
Choć jako całość ten zbiór nie trafiłby do najlepszych w moim czytelniczy życiu, to cieszę się, że był tak zróżnicowany zarówno tematycznie, jak i geograficznie. Uważam, że był bardzo dobrą zimową lekturą.
Przeczytaj również wpis o zbiorze Mistrzowie opowieści. Święta, święta... >>
Komentarze
Prześlij komentarz