5 tomików poezji Wisławy Szymborskiej
Trudno jest oceniać poezję, bo albo autor w swoich krótkich sformułowaniach
do nas trafia, albo nie. Na tym etapie życia, na którym jestem, nie czytam zbyt
dużo poezji, dlatego nie mogę uzurpować sobie prawa do wydawania jednoznacznych
sądów o całokształcie twórczości noblistki. Mogę Wam natomiast powiedzieć,
które wiersze i dlaczego z tych pięciu tomików (Czarna piosenka, Chwila, Tutaj,
Koniec i początek, Sól) podobały mi się najbardziej.
„Szymborska bywała dla
swojej twórczości najsurowszym krytykiem i za ważne narzędzie poetyckiego
warsztatu uważała kosz na śmieci” (s. 11), takich słów o noblistce używa we
wstępie do Czarnej piosenki Joanna Szczęsna. Część rękopisów czy
maszynopisów poetki zachowało się i można je znaleźć na kartach tych tomików
wydanych w edycji specjalnej, tuż obok wydrukowanego tekstu. Szczególnie
rękopisy dają jakieś dziwne poczucie, jakby wiersz tworzył się niejako na
naszych oczach. Muszę przyznać, że te wydania są naprawdę ładne, a inny kolor
druku w każdym tomiku, pasujący do okładki, pogłębia wrażenie schludności,
dbałości o szczegół i ostateczny dobry odbiór (choć niestety we wstępie były
dwa błędy, eh).
Zaczynając od Czarnej piosenki – która jest pierwsza w tej kolekcji i zawiera najwcześniejsze wiersze Szymborskiej, do tej pory niepublikowane w osobnym tomiku, jednak niestety akurat ten tytuł podobał mi się najmniej, może dlatego że są to głównie wiersze o tematyce około wojennej, a jak już mam czytać o wojnie, to wolę Baczyńskiego – chciałabym wyróżnić dwa wiersze. Szukam słowa opisuje jak trudno jest czasami za pomocą języka oddać swe uczucia, szczególnie te bardzo silne („To słowo musi być jak wulkan, / niech bije, rwie i strąca, / jak straszliwy gniew Boga, / jak nienawiść wrząca”). Wymiary zwracają uwagę czytelnika na wnętrze okna, na którym był zaznaczany wzrost jakiegoś chłopca, a powyżej widoczne są ślady po kulach.
Z tomiku Chwila najbardziej zapadły mi w
pamięć również dwa wiersze. Trzy słowa
najdziwniejsze, w których autorka zastanawia się nad sensem wypowiadania słów
„przyszłość”, „cisza” i „nic”, zaś w wierszu Kałuża opowiada, że zawsze bała się wpadnięcia w kałużę,
szczególnie świeżą, bo może się okazać, że nie ma ona dna.
Tomik Tutaj podobał mi się chyba najbardziej, bo autorka zdecydowanie więcej miejsca w swoich utworach poświęca bardziej filozoficznym rozważaniom, zastanawia się nad naturą rzeczy i zjawisk. W tytułowym wierszu Tutaj pisze na przykład: „Życie na ziemi wypada dość tanio. / Za sny na przykład nie płacisz tu grosza. / Za złudzenia – dopiero kiedy utracone”. Myśli nawiedzające mnie na ruchliwych ulicach mają moim zdaniem najciekawszą koncepcję, gdyż autorka mówi o pewnej powtarzalności twarzy, że może widzimy na ulicy „Archimedesa w dżinsach” i o tym nie wiemy. Kilkunastoletnia to konfrontacja z młodszą wersją siebie, swoimi poglądami i postawami („Ona wie mało – / za to z uporem godnym lepszej sprawy. / Ja wiem o wiele więcej – / za to nie na pewno”). Nieczytanie to bardzo trafne podsumowanie współczesnych czasów („Żyjemy dłużej, / ale mniej dokładnie / i krótszymi zdaniami”), a do tego z Proustem w tle.
W tomiku Koniec i początek, który też
zachowuje te bardziej filozoficzne rozważania, również potrafiłam się
emocjonalnie odnaleźć. Nie muszę chyba wspominać, że Kot w pustym mieszkaniu to mój ulubiony wiersz Szymborskiej i
zawsze mam łzy w oczach, kiedy go czytam – pamiętajcie, „umrzeć – tego nie robi się kotu”! Miłość od pierwszego wejrzenia podaje w wątpliwość, czy
rzeczywiście można o czymś takim mówić, bo skąd zakochani mogą wiedzieć, czy
jednak kiedyś gdzieś, przypadkiem nie spotkali się wcześniej? O wierszu Nienawiść nie ma co dużo mówić, ale
warto przytoczyć dwa fragmenty: „Spójrzcie,
jaka wciąż sprawna, / jak dobrze się trzyma / w naszym stuleciu nienawiść. /
Jak lekko bierze wysokie przeszkody” oraz „Mówią, że ślepa. Ślepa? / Ma bystre oczy snajpera / i śmiało patrzy w
przyszłość / – ona jedna”. Niektórzy
lubią poezję to rozpracowanie owego zdania pod względem semantyki
językowej, znaczenia poszczególnych wyrazów, czyli ciekawostka dla
językoznawców.
I na końcu tomik Sól, w którym znalazł się wiersz Kobiety Rubensa, do którego mam
sentyment, gdyż był on jednym z elementów mojej prezentacji maturalnej z języka
polskiego, a także Muzeum, czyli
refleksja, że w muzealnictwie są właściwie przedmioty bez duszy i pozbawione
swojego codziennego kontekstu, a jednak przeżyły swoich właścicieli.
To zmasowane spotkanie z twórczością noblistki uważam za
raczej udane. Choć nie wszystkie utwory poruszyły czułe struny w mej duszy, to
jednak dało się z tego zagrać jakąś melodię.
Komentarze
Prześlij komentarz