„Uprawa roślin południowych metodą Miczurina” Weronika Murek

Dzisiaj niestety narzekanie, bo była to pierwsza książka w tym roku i tak bardzo nietrafiona, że boję się o jakość mojego czytelniczego życia w trakcie najbliższych 12 miesięcy.

W połowie pierwszego opowiadania myślałam, że będzie to świetna lektura. Bardzo podobała mi się koncepcja, że dziewczyna umarła, ale nie dopuszcza do siebie tej myśli, mimo że wszyscy jej to tłumaczą. "Ja jeszcze nie umarłam", odpowiada. Nie chce oglądać swojego ciała, które matka przygotowuje do pogrzebu, a do tego idzie do swojego mieszkania i widzi, jak obca kobieta je sprząta. Opowiadanie było w stylu realizmu magicznego, bo niby mamy niezwykłość, że osoba umarła wciąż porozumiewa się z otoczeniem, ale jednocześnie nikt nie uważa tego za dziwne. Pierwsze opowiadania było bardzo dobre.


A co z resztą? Cóż, prawdopodobnie wydawca nie chciał wypuścić na rynek czegoś, co miało 50 stron, więc poprosił autorkę, żeby napisała jeszcze kilka opowiadań w tym stylu. I niestety napisała. Z tym że były one już nieciekawe, nie miały zwykle sensu i bardzo bardzo często powtarzała się kwestia dialogowa, gdzie jeden z bohaterów mówił "Co?" i trzeba mu było powtarzać. Wydaje mi się, że to nie tak się robi.


Podsumowując, gdybym przeczytała tylko pierwsze opowiadanie byłabym zachwycona, a tak? Czuję się rozczarowana i oszukana. Przykre.