„Dziewczęta i kobiety” Alice Munro

Do tytułu "Dziewczęta i kobiety" robiłam już drugie podejście, a zorientowałam się po tym, że między kartki wciśnięta była jakaś zapomniana zakładka. Wydaje mi się, że i tym razem, choć przeczytałam całość, treść nie zostanie w mojej głowie zbyt długo. Książka jest spójną całością, jednak opisywane są tylko pewne etapy, wydarzenia z życia bohaterki - jej przemyślenia i doświadczenia na temat kobiecości. I tak razem z nią przyglądamy się niezdrowemu układowi jej wujka z młodą żoną, razem z koleżanką wertujemy książki w poszukiwaniu pikantnych informacji o seksie, a w końca patrzymy, jak bohaterka sama doświadcza bliskości. Mimo to dla mnie najbardziej interesująca była historia matki bohaterki, która włożyła wiele trudu, aby zdobyć edukację, a jednak jej życie potoczyło się jak wielu innych kobiet, po prostu, bez wielce płomiennego uczucia. Styl autorki jest dla mnie nieco usypiający, budziłam się z letargu tylko w nielicznych momentach. Także może nie uważam Alice Munro za "najnudniejszą pisarkę świata" jak niektórzy, ale nie mogę też powiedzieć, żeby jej historie bardzo mnie poruszyły czy oczarowały.