„Miasto ryb” Natalka Babina

#eurobooktrip 🌍 Białoruś

W tej książce było wszystko: zagadka kryminalna, wątek polityczny, wątek podróży w czasie, wątki paranormalne, wątek poszukiwania skarbu, trafienia do aresztu, walki z wpływowym przeciwnikiem. Naprawdę, autorka wrzuciła tu wszystko, co się dało, włącznie z tym, że większość książki pisała z przymrużeniem oka i zabawnie, a czasami zaraz po tym dawała taką scenę, przy której mroziło serce. Ciekawe było na przykład spojrzenie na Polskę – jako ten kraj za drutem kolczastym, gdzie trzeba mieć wizę, żeby wyjechać, że tam jest lepiej, spokojniej itd. Trochę tak jak my patrzymy na Zachód. Ale jednak ta Białoruś jawi się tu jako całkiem nowoczesna (mimo że akcja dzieje się na wsi), choć niestety z niezbyt przyjemną polityką i sposobami pacyfikowania obywateli.


W każdym razie, choć książka nie przypadła mi za bardzo do gustu, to czytało się szybko i łatwo, choć trzeba było mocno się trzymać, żeby nie wypaść z coraz to nowych torów, na jaki akurat wjeżdżała ta mocno pokręcona fabuła – niech Was nie zwiedzie ta spokojna okładka!

Komentarze