„Zaczarowany łoś” Mikkjel Fønhus
Fønhus bardzo klimatycznie pokazuje norweską przyrodę – gęste lasy, wzgórza, zwierzęta. Jednocześnie poza pięknymi opisami daje czytelnikowi to, co bardzo lubię – zwierzęcą perspektywę. Zwierzę nie jest tu ukazane jedynie jako istota żywa, ale także posiadająca swoje myśli, niepokoje czy problemy, a jednocześnie nie jest antropomorfizowane. Łoś jest łosiem – pięknym i dostojnym w tym lesie – a nie, jak wskazywałby tytuł, zaczarowanym w zwierzę człowiekiem. Z drugiej strony mamy jednak myśliwego Gaupę i jego psa Bjønn (czyli rysia i niedźwiedzia), którzy mogą uosabiać pewne cechy przypisywane swoim zwierzęcym odpowiednikom.
Przyglądanie się przyrodzie to jeden element książki, drugim zaś jest obsesja człowieka, aby posiąść – w tym wypadku zabić – istotę pozornie nieuchwytną. Bardzo przypominało mi to historię zawartą w książce Moby Dick (widziałam jedynie adaptację teatralną) i polowanie na białego wieloryba.
Książka podobała mi się bardzo, mimo tego muszę przyznać, że zakończenie mnie nie porwało, choć miało zapewne dostarczyć nieco dramatyzmu. W spojrzeniu autora na przyrodę widzę jednak sporo dla siebie, dlatego z chęcią sięgnę wkrótce po inny jego tytuł – Wilki.
Cytat dla chętnych:
„Łoś na Kloppmyrhøgda nadal stoi bez ruchu. Wreszcie jego głowa unosi się ponad linię horyzontu i zamiera, odcinając się ostro od tła – dniejącego nieba, które płonie teraz nad wschodnią stroną gór morzem złota. Między odgałęzieniami krzaczastych rogów łosia, słabiutkim, srebrzystym światełkiem migocze gasnąca gwiazda poranna. Stojące zwierzę nie należy do żywych, to upiór z wymarłych pokoleń, duch zwierzęcia przybyły z krainy wiecznych łowów...
Dnia ciągle przybywa. Przez sosnowy las sączy się światełko, kładąc się szarą warstewką na wschodniej stronie drzew. Czasem ptaszek zakwili i zamilknie – taka przemijająca odrobina życia.
Z wolna głowa łosia obraca się z zachodu na północ. Widać w niej melancholię ciemnych borów. Chrapy poruszają się. Rozchylają się i zamykają, przepuszczając w nozdrza strumień zimnego, porannego powietrza. Oczy są wielki i rozbudzone.” (s. 25)
Tłumaczenie: Adam Wysocki
Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Wydawnictwo Poznańskie
1980
Komentarze
Prześlij komentarz