„Małe Licho i lato z diabłem” Marta Kisiel
To już trzecia część serii przeznaczonej (teoretycznie) dla dzieci, w której spotykamy zarówno bohaterów z Dożywocia, jak i Szaławiły czy Oczu urocznych. I właśnie fakt, że można tu spotkać ulubionych bohaterów, a także taki sam jak w „dorosłych” tytułach humor, pozwala mi nie czuć się niezręcznie z czytaniem książek przeznaczonych dla znacznie młodszego odbiorcy. W moim odczuciu różnicę stanowi poziom zawiłości fabuły i szybkość rozwiązania spraw problematycznych. Tutaj problem pojawia się pod koniec i szybko zostaje rozwiązany. Istotniejsze jednak (ku mojej uciesze) są relacje między bohaterami i ich rozmowy. Po raz pierwszy mały anioł spotyka się z mały czortem i okazuje się, że nić porozumienia zostaje od raz nawiązana. A co w kwestii morałów dla dzieci? Warto próbować, aby przełamać swoje ograniczenia, a także trzeba starać się zrozumieć drugą osobę, nawet jeśli wydaje się, że dzieli was wszystko, innymi słowy, używając cytatu z Bazyla i jego krzywego zgryzu: „Fszystko żależy ot perszpektyfy Fczale ne jeszt tak łatfo oszongnoncz porożumjenje, jak jeden paczy ot paszczy sztrony, a drugy… tak bardżej ot sztrony pupczy. Czaszem czeba sze naprafde posztaracz. Poszukacz szpoifa”.
Bardzo przyjemna, odstresowująca lektura. Żałuję jedynie, że nie było okazji zobaczyć, jak idzie remont u Konrada i spółki – to na pewno byłby temat na osobną książkę.
Przeczytaj również moje teksty o dwóch poprzednich tytułach z tej serii: Małe Licho i tajemnica Niebożątka oraz Małe Licho i anioł z kamienia.
Komentarze
Prześlij komentarz