„Mleko matki” Nora Ikstena

„Mleko matki” Nora Ikstena | fot. Jeden akapit
Ta powieść to dwugłos – matki i córki, jednej urodzonej tuż po wojnie, drugiej u progu lat 70. Jedna z nich pamięta, czym była wolność i niezależność jej państwa, druga zna tylko świat Łotewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej będącej małym wycinkiem wielkiego kraju. Matka nie potrafi się pogodzić z rzeczywistością lat 70. i 80. w Łotwie, miota się, straciła szansę na karierę lekarki, nie zależy jej na własnym życiu i czuje się jak pojawiający się w książce biały chomik w klatce, który jest zdolny do zjedzenia własnych dzieci. Córka zaś robi wszystko, by utrzymać matkę przy życiu, a także szuka rodzinnego ukojenia u matki swojej matki i jej ojczyma. Dwie różne kobiety, choć połączone przez więzy krwi, które próbują przetrwać lub dopasować się do zastanej rzeczywistości, która w większości krajów ZSRR musiała wyglądać podobnie.

Bardzo mnie cieszy, że na rynku pojawia się coraz więcej współczesnych książek z krajów bałtyckich. Szczególnie jeśli jest to dobra literatura, a za taką uważam właśnie Mleko matki. To momentami bolesna opowieść o relacji dwóch kobiet i o historii dziejącej się w tle. Bardzo cenię sobie to, że na końcu książki znajdują się przypisy, które dają tło kulturowe, pozwalają na choć trochę lepsze zrozumienie rzeczywistości bohaterek. Nie wiedziałam na przykład, że w 1989 roku powstał tzw. bałtycki łańcuch utworzony z protestujących mieszkańców Litwy, Łotwy i Estonii. Mały wkład w moją nikłą wiedzę na temat historii krajów bałtyckich.

Tytuł mogę z czystym sumieniem polecić. W moim prywatnym rankingu dobrych książek o relacji kobiet osadzonych w konkretnym tle historycznym plasuje się bardzo wysoko. Jedyne, czego mogłabym sobie życzyć, to aby ktoś przed posłaniem książki do druku jeszcze raz ją przeczytał, bo pewnych małych acz drażniących błędów można było z powodzeniem uniknąć.

Komentarze