„Jestem komunistyczną babą” Dan Lungu

„Jestem komunistyczną babą” Dan Lungu | fot. Jeden akapit
Jest prawdą powszechnie znaną, że za komuny było lepiej – tak też twierdzi Emilia, główna bohaterka. Komunizm pozwolił jej nie tylko wyrwać się ze wsi od znienawidzonych zajęć, dał jej dość swobodną, choć wymagającą konkretnych umiejętności, pracę w fabryce, ale też mieszkanie, butlę z gazem i wiele innych rzeczy. A w tym nowym świecie po upadku Ceaușescu jakoś nie potrafi się w pełni odnaleźć. Gdy próbuje wciągać znajomych we wspominanie tego wspaniałego ustroju, okazuje się, że nikt jej nie przytakuje, a co więcej opowiadają niekiedy bardzo przykre historie o członkach swoich rodzin. A Emilia wtedy zaczyna się zastanawiać: ale jak to, za komuny jednak nie wszystkim było dobrze?

Poza oczywistym opisem czasów, kiedy to absurdy były poganiane absurdami (doświadczenie dość zbliżone dla wielu krajów), a także równie oczywistym śmianiem się z tego, w książce wybrzmiewa dla mnie coś więcej. Jako dziecko urodzone u progu transformacji niezwykle często tęsknię za latami 90. (tęsknię też za wspaniałym wiekiem XIX, ale to akurat nie ma racjonalnego uzasadnienia) – dlaczego? Bo na te lata przypadało moje dzieciństwo, kiedy wszystko było znacznie prostsze. Tak samo jest z bohaterką książki, która za komuny przeżywała swoją młodość, wyrwała się ze wsi, miała przyjaciół, pewien status społeczny, pracę – i poniekąd sama się reflektuje, że miała wiele szczęścia, a z czasem także widzi, że o niektórych rzeczach starała się już nie pamiętać i czas ten idealizować. A zatem nie bójcie się sięgać po komunistyczną babę, bo znajdzie się coś do śmiechu i do refleksji w szerszym ujęciu, dlatego wbrew pozorom jest to bardzo przyjemna lektura.

Komentarze