„Magnetyzm” Petro Jacenko
Magnetyzm to książka ukraińskiego pisarza, która teoretycznie jest o wojnie z 2014 roku, ale też zupełnie o niej nie jest i wkracza na grunt zdecydowanie fantastyczny. Bo choć rzeczywiście główna bohaterka Gadżet słyszy od swoich sąsiadów bardzo różne i skrajne opinie na temat tego, co się właściwie dzieje – czy są okupowani i starają się bronić, a może trwają próby wyzwolenia od nacjonalistów, kim są „nasi” i jak wygląda codzienność w objętym działaniami wojennymi Doniecku – to oprócz tego ma niezwykłe zdolności odczytywania historii zawartych w metalowych przedmiotach, poznaje mniej oficjalną i racjonalną wersję powstania swojego miasta, a także spotka po przyjeździe do Kijowa mityczne stworzenie. Była to mieszanka wybuchowa, niekiedy zbaczająca w kierunku erotyczno-groteskowym, ale w tym szaleństwie jest metoda i ostatecznie zapamiętam tę lekturę jako coś odświeżającego – fantastyka pozwala na doprowadzenie czytelnika do pewnych przemyśleń nieoczywistymi drogami. A autor, jak wnoszę również po poprzedniej jego książce, Sadze lwowskiej, lubuje się w łączeniu historii z niezwykłością i groteską.
Komentarze
Prześlij komentarz