„Kroniki dziwnych bestii” Yan Ge
Początkowo książka wydaje się być dokładnie tym, na co wskazuje tytuł – swoistym bestiariuszem z Yong’anu, miasta, gdzie roi się od dziwnych stworzeń. Z czasem jednak okazuje się, że drugą, coraz bardziej istotną linią fabularną są wydarzenia związane z główną bohaterką, pisarką, która publikuje krótkie teksty o bestiach w gazecie, a także z bliskimi jej osobami – profesorem z uniwersytetu, kolegą z baru, itd. Każdy rozdział rozpoczyna się od przedstawienia ogólnej wiedzy o każdej bestii, jej charakterystyką i kończy się to słowami w stylu „a poza tym nie różnią się od ludzi”. W trakcie opowieści bohaterka jednak coraz lepiej poznaje te dziwne stworzenia, które niekiedy skrywają naprawdę mroczne i straszne tajemnice, a koniec rozdziału jest niejako weryfikacją notki z początku. I muszę przyznać, że to podobało mi się niesamowicie, gdy prawda o bestiach okazywała się często smutniejsza lub bardziej przerażająca niż początkowo i już mniej chciałoby się powiedzieć, że są zupełnie podobni do ludzi – czy jednak słusznie? Okazji do przemyśleń nad człowiekiem i jego pozornie tak zwanym ludzkim obliczem jest tu wiele. Na co warto jeszcze zwrócić uwagę, to ciężka praca słowotwórcza, którą tłumaczka Joanna Karmasz musiała wykonać, aby podać polskiemu czytelnikowi tak ciekawe i różnorodne nazwy własne tych wszystkich dziwnych, ale jakże fascynujących, bestii.
Komentarze
Prześlij komentarz