„Z kamienia i kości” Bérengère Cournut

„Z kamienia i kości” Bérengère Cournut | fot. Jeden akapit
W książce francuskiej pisarki śledzimy losy dziewczyny z ludu Inuitów. W otwarciu historii po raz pierwszy miesiączkuje, a zaraz potem zostaje odcięta od całej swojej rodziny – tak rozpoczyna dorosłe i tułacze życie. Do tego jest to życie na dalekiej północy, gdzie jak okiem sięgnąć jest tylko lód i połacie śniegu. I choć oczywiście jest tutaj konkretna fabuła – Uqsuralik przyłącza się do różnych grup rodzinnych, w jednej osiada i poniekąd zakłada nową rodzinę – to jednak tym, co urzekło mnie w tej książce jest pokazanie surowego świata z zupełnie innymi priorytetami i wartościami, w którym słońce znika za widnokręgiem na wiele księżyców. Ogromną rolę odgrywają tu wierzenia i szamańskie obrzędy. Ludzie zabijają zwierzęta, aby się nimi pożywić, ale jednocześnie dziękują im za poświęcenie, wierzą, że każda istota ma swojego ducha, a także nie żegnają się ze swymi zmarłymi na zawsze, gdyż są pewni, że ich dusze powracają w nowo narodzonych dzieciach. W tekście pojawia się również sporo wierszy-pieśni objaśniających wydarzenia poza głównym nurtem fabuły. Sporo jest tu mistycyzmu, ale silnie związanego z naturą i nią przepełnionego. Mimo że jestem pewna, że w tych warunkach nie przeżyłabym nawet trzech dni, to z wielką przyjemnością zanurzałam się w świat głównej bohaterki. Kultura Inuitów jawi mi się jako niezwykle ciekawa i mogę jedynie żałować, że sama autorka z niej nie pochodzi, bo z pewnością autentyczność takiego tekstu byłaby większa. Nie jest to jednak powód, żeby ją skreślać, szczególnie że książka zainspirowała mnie do dalszego zgłębiania wiedzy.

Komentarze