„Edda poetycka”

„Edda poetycka” | fot. Jeden akapit
Jest coś absolutnie niezwykłego w czytaniu tekstów, które powstały setki. Jeszcze bardziej niezwykłe wydaje mi to, że współcześni Islandczycy właściwie nie mają problemu z czytaniem pieśni Eddy poetyckiej, że język ten poza drobnymi zmianami gramatycznymi i fonetycznymi zachował się w bardzo zbliżonej formie. W wydaniu Biblioteki Narodowej na początku książki jest bardzo obszerny i niezwykle ciekawy tekst tłumaczki Apolonii Załuskiej-Stromberg, który naświetla tekst pod wieloma kątami – historycznym, społecznym czy lingwistycznym. Wiele pieśni Eddy poetyckiej pochodzi z różnych miejsc nordyckiego świata i niekiedy zaledwie jedno słowo wskazuje konkretny kierunek.

W przeciwieństwie do Kalevali (fińskiego eposu) bardzo ciężko jest czytać ten tekst z pominięciem przypisów. Wiele imion Odyna czy długie strofy dotyczące czyjegoś drzewa genealogicznego, to przykładowe utrudnienia dla współczesnego czytelnika. W książce znajdziemy pieśni o bogach oraz o bohaterach, a ich tematyka jest przewidywalna – bogowie i ludzie się wzajemnie oszukują, imprezują, zabijają, wymyślają inne rozrywki, jak choćby uprowadzanie płci przeciwnej. Dla mnie najciekawsze były opisy świata, miejsca, gdzie mieszkają bogowie, kraina umarłych czy oszronionych olbrzymów.

Najbardziej podobała mi się Grenlandzka pieśń o Atlim, bo choć opisuje ponownie wydarzenia z poprzedniej pieśni, jest to podane w bardziej przystępnie i z ciekawszej perspektywy (choć akurat ta pieśń według tłumaczki była napisana bardzo prostym stylem). Bardzo lubię w pieśniach fragmenty powtarzalne, nadające rytm. Dużo takich refrenów było w Pieśniach Najwyższego, gdzie odnajdziemy wskazówki, jak należy postępować, co robić, jakim być człowiekiem – oczywiście według standardów sprzed wielu wieków.

Ogromnie doceniam wartość kulturotwórczą Eddy poetyckiej, jednak muszę przyznać, że nie porwała mnie aż tak bardzo, nie była to opowieść, przez którą płynęłam – raczej niekiedy mozolnie brnęłam. Myślę, że z racji formy wiele mogło zostać utracone w tłumaczeniu, niektóre niepełne fragmenty pieśni też nie ułatwiały sprawy. Mimo to cieszę się, że zapoznałam się z tym staroislandzkim dziełem i z chęcią będą poznawać inne sagi.

„Edda poetycka” | fot. Jeden akapit

 

Komentarze