„Piekło – niebo. Zrozumieć Koreę” Rafał Tomański
Dzisiaj
muszę się trochę poznęcać nad jednym tytułem. Chodzi o „Piekło – niebo.
Zrozumieć Koreę” Rafała Tomańskiego. Byłam mocno pozytywnie nakręcona
na ten tytuł, bo wreszcie dowiem się czegoś o najnowszych sprawa w Korei
Północnej, a do tego autor, który zachwycił mnie książką „Tatami kontra
krzesła. O Japończykach i Japonii”.
Ogólnie nie jest źle, gdy wie się już coś o Korei – o jej historii po zawieszeniu broni w latach 50. Jeśli to ma być pierwszy tytuł w tej tematyce, to szczerze odradzam. Książka składa się z krótkich artykułów – a właściwie wzmianek – które już gdzieś się ukazały i zostały zebrane w całość. Zdecydowanie błąd. Autor powinien na podstawie swoich tekstów stworzyć coś nowego, całościowego, spójnego. Niestety tak się nie stało, a my dostajemy teksty przemieszane chronologicznie (daty przy tekstach już by były pomocne), z wieloma powtórzeniami na ten sam temat, a niektóre teksty są tak krótkie i przekazujące tak mało konkretnych informacji, że zastanawiamy się, dlaczego zostały napisane. Zdarzają się też błędy innego rodzaju, przez które zaczęłam się zastanawiać, czy książka w ogóle miała redaktora, który po autorze te teksty przeczytał.
Dowiedziałam się jednak sporo interesujących rzeczy – chociażby o ostatnich próbach atomowych Kim Dżong Una, o podejściu aktualnego prezydenta USA do kwestii półwyspu, o otwieraniu się Korei na świat, ale w pewnych określonych granicach, o tym że Koreańczyków z Północy możemy spotkać bez problemu w Polsce, gdy zarabiają dla swojego przywódcy (sic!). Ale także sporo o Korei Południowej, która wcale nie jest przeciwieństwem „piekła”. O nastawieniu na bycie najlepszym, ciągła morderczą edukację i pięcie się coraz wyżej na szczeblach kariery, o mieście, które choć ma wiele tysięcy mieszkańców, to czasami wydaje się wymarłe, bo wszyscy w tym czasie pracują, o hallyu i zarobkach, które się z tym łączą.
Co nie zmienia faktu, że można było te wszystkie informacje przekazać w sposób bardziej poukładany, systematyczny i przyjazny do przyswajania. Jako jedna zwarta całość podzielona na rozdziały byłaby o wiele lepszą książką.
Ogólnie nie jest źle, gdy wie się już coś o Korei – o jej historii po zawieszeniu broni w latach 50. Jeśli to ma być pierwszy tytuł w tej tematyce, to szczerze odradzam. Książka składa się z krótkich artykułów – a właściwie wzmianek – które już gdzieś się ukazały i zostały zebrane w całość. Zdecydowanie błąd. Autor powinien na podstawie swoich tekstów stworzyć coś nowego, całościowego, spójnego. Niestety tak się nie stało, a my dostajemy teksty przemieszane chronologicznie (daty przy tekstach już by były pomocne), z wieloma powtórzeniami na ten sam temat, a niektóre teksty są tak krótkie i przekazujące tak mało konkretnych informacji, że zastanawiamy się, dlaczego zostały napisane. Zdarzają się też błędy innego rodzaju, przez które zaczęłam się zastanawiać, czy książka w ogóle miała redaktora, który po autorze te teksty przeczytał.
Dowiedziałam się jednak sporo interesujących rzeczy – chociażby o ostatnich próbach atomowych Kim Dżong Una, o podejściu aktualnego prezydenta USA do kwestii półwyspu, o otwieraniu się Korei na świat, ale w pewnych określonych granicach, o tym że Koreańczyków z Północy możemy spotkać bez problemu w Polsce, gdy zarabiają dla swojego przywódcy (sic!). Ale także sporo o Korei Południowej, która wcale nie jest przeciwieństwem „piekła”. O nastawieniu na bycie najlepszym, ciągła morderczą edukację i pięcie się coraz wyżej na szczeblach kariery, o mieście, które choć ma wiele tysięcy mieszkańców, to czasami wydaje się wymarłe, bo wszyscy w tym czasie pracują, o hallyu i zarobkach, które się z tym łączą.
Co nie zmienia faktu, że można było te wszystkie informacje przekazać w sposób bardziej poukładany, systematyczny i przyjazny do przyswajania. Jako jedna zwarta całość podzielona na rozdziały byłaby o wiele lepszą książką.