„Prowadź swój pług przez kości umarłych” Olga Tokarczuk


Książka ponoć nietypowa dla autorki, może dlatego przypadła mi do gustu. Ja mam z Tokarczuk pewien problem. Pierwsza książka, którą czytałam to był Dom dzienny, dom nocny i to była jedna z nudniejszych książek, jakie zdarzyło mi się przeczytać. Dygresje były jeszcze nawet ciekawe, ale główna fabuła (o ile jakaś była) strasznie mnie nużyła. Ogólnie po tej pozycji nie zamierzałam już po nic tej autorki sięgać. Uznałam – trudno, może jestem za głupia na tą uznaną przez wszystkich Olgę Tokarczuk. Muszę się z tym pogodzić.

Także sceptycznie podchodziłam do Prowadź swój pług..., bałam się, że znów zostanę zanudzona. Ale zachęciło mnie to, że jest to powieść ze zwierzętami w tle, a do tego takimi, które mszczą się na złych ludziach. Wątek kryminalny (i to nie jeden), ale do tego mała osada i opis okolicy, może nie w 100% dzikiej, ale tej dzikości najbliższej. Główna bohaterka Janina Duszejko jest trochę nawiedzona, ale doceniam to, że autorka tak ją stworzyła, że faktycznie czuć, że pochłania ją jej pasja, jaką jest astrologia. A do tego przewija się w tle poezja Blake’a. Ogólnie jestem nawet na tak, także czasami warto dać autorowi drugą szansę, a może po prostu lepiej dobierać do siebie tematykę.

Jeśli masz emocjonalny stosunek do zwierząt i tak jak Janina Duszejko bardziej żałujesz zawsze ich, niż ludzi, to raczej Ci się spodoba.