„Głód i jedwab” Herta Müller
Książka to zbiór esejów i wykładów noblistki, głównie z lat 90. Podzielone są one na części i w tych ramach trzymają się jednego głównego tematu. Dla mnie najciekawsze były te odnoszące się do jej dzieciństwa i młodości w Rumunii w czasach Ceaușescu. Wspomina np. tytułowy głód i jedwab, czyli widok kobiety w sukience, która szła do domu ze zdobytym tego dnia kawałkiem czegoś, co nazywano mięsem, a był to odcięty ze zmrożonego bloku fragment kurzych łap i łbów. Smętny, rozmrażający się łeb zwisał tuż przy sukience owej kobiety i znaczył krwisty, choć subtelny, ślad na ziemi. Mówi też sporo o samym reżimie w Rumunii. Chociażby o obowiązku rodzenia dzieci i dążeniach do tego, aby każda rodzina miała ich pięcioro (zapobieganie ciąży i aborcja były zakazane – choć oczywiście nie wśród osób wysoko postawionych). Mówi też o pewnym kulcie jednostki. Wiele z opisanych przez nią rzeczy bardzo przypominało mi te, o których czytałam w odniesieniu do Korei Północnej. Wszystkie dyktatury są najwyraźniej do siebie podobne, a przynajmniej korzystają ze zbliżonych sposobów na trzymanie społeczeństwa w garści i rozwiązań, gdy mimo wszystko to się nie udaje. W pierwszej części – moim zdaniem najsłabszej – autorka mówi o Niemczech, do których wyemigrowała. Mur berliński trzymał się wtedy jeszcze całkiem dobrze, a podział na Wschód i Zachód był wyraźny. W tym kontekście opowiada o byciu cudzoziemcem. Poświęciła też trochę miejsca Cyganom żyjącym w Rumunii, a także rozłożyła na czynniki polityczno-społeczne Bałkany.
Wydaje mi się, że aby docenić tę książkę, dobrze jest mieć nieco większą wiedzę o polityce i sytuacji Rumunii w latach 80. Czasami brakowało mi wiedzy i nie wszystko było jasne. Teraz mam jednak większą chęć do zgłębienia się w tę tematykę, podobnie jak poczułam swego czasu taki impuls w stosunku do Korei Północnej (zupełnie nie wiem, co mnie tak pociąga w tych komunistycznych reżimach... może ich absurdalność a jednak realność?). Spotkanie z noblistką było zatem o tyle udane, że rozbudziła moją ciekawość i potrzebę poszerzenia wiedzy.
Wydaje mi się, że aby docenić tę książkę, dobrze jest mieć nieco większą wiedzę o polityce i sytuacji Rumunii w latach 80. Czasami brakowało mi wiedzy i nie wszystko było jasne. Teraz mam jednak większą chęć do zgłębienia się w tę tematykę, podobnie jak poczułam swego czasu taki impuls w stosunku do Korei Północnej (zupełnie nie wiem, co mnie tak pociąga w tych komunistycznych reżimach... może ich absurdalność a jednak realność?). Spotkanie z noblistką było zatem o tyle udane, że rozbudziła moją ciekawość i potrzebę poszerzenia wiedzy.