„Mężczyźni objaśniają mi świat” Rebecca Solnit
Autorka w swoich artykułach pisze o ważnych kwestiach – o tym, że dominacja, agresja nie tyle jest związana z mężczyznami, ile z władzą, która zwykle jest ich domeną; o tym, że chore jest to, że uczy się kobiety, w jaki sposób mają ograniczać swoje życie, aby nie prowokować mężczyzn, zamiast uczyć „drapieżników, aby nie byli drapieżnikami”; o tym, że nie pozwala się kobietom zarządzać własnym ciałem, a gdy próbują to robić, dyskredytuje się je i traktuje jako niepoczytalne histeryczki; o tym, jak wiele rzeczy uchodzi mężczyznom na sucho, tylko dlatego że są mężczyznami (zwykle o pewnym stopniu władzy); o tym, że konserwatyści boją się związków / małżeństw homoseksualnych, ponieważ zakładają one równość między partnerami, czego jak świat stary nigdy nie było w tradycyjnych małżeństwach.
Nie skupiając się na razie na treści, wśród zbioru artykułów jest jeden o Virginii Woolf, który moim zdaniem całkowicie tu nie pasuje. Przez cały tekst czekałam aż autorka doda jakieś jasne powiązanie z wcześniejszymi zagadnieniami i trochę się rozczarowałam.
To mogła być bardzo ważna książka, jednak w moim odczuciu nie jest aż tak istotna, jak powinna. Wydaje mi się, że to, co nowego autorka wniosła, zostało zawarte we wstępie (to tytułowe „męskie objaśnianie świata”). Jednak poza tym nie podała czytelnikowi nic, co byłoby dotąd niewypowiedziane, a przynajmniej ja nie poczułam, aby otworzyły mi się oczy na nieznany aspekt sprawy. I mimo że myśl feministyczna jest mi bliska (jak powinna być każdemu człowiekowi bez względu na płeć), to jednak mam wrażenie, że czasami autorka za mało poświęciła uwagi temu, że czasami kobiety także robią niesłuszny użytek z pewnej władzy. Książka została napisana w 2014 roku i aż prosi się o uaktualnienie w związku z serią oskarżeń o molestowanie w Hollywood. Bardzo ciekawa jestem, jak autorka by się do tego odniosła.
Podsumowując, liczyłam na nieco więcej w kwestii tego tytułu, aczkolwiek nie odradzam. Może ktoś inny znajdzie w tej lekturze o wiele więcej.
Nie skupiając się na razie na treści, wśród zbioru artykułów jest jeden o Virginii Woolf, który moim zdaniem całkowicie tu nie pasuje. Przez cały tekst czekałam aż autorka doda jakieś jasne powiązanie z wcześniejszymi zagadnieniami i trochę się rozczarowałam.
To mogła być bardzo ważna książka, jednak w moim odczuciu nie jest aż tak istotna, jak powinna. Wydaje mi się, że to, co nowego autorka wniosła, zostało zawarte we wstępie (to tytułowe „męskie objaśnianie świata”). Jednak poza tym nie podała czytelnikowi nic, co byłoby dotąd niewypowiedziane, a przynajmniej ja nie poczułam, aby otworzyły mi się oczy na nieznany aspekt sprawy. I mimo że myśl feministyczna jest mi bliska (jak powinna być każdemu człowiekowi bez względu na płeć), to jednak mam wrażenie, że czasami autorka za mało poświęciła uwagi temu, że czasami kobiety także robią niesłuszny użytek z pewnej władzy. Książka została napisana w 2014 roku i aż prosi się o uaktualnienie w związku z serią oskarżeń o molestowanie w Hollywood. Bardzo ciekawa jestem, jak autorka by się do tego odniosła.
Podsumowując, liczyłam na nieco więcej w kwestii tego tytułu, aczkolwiek nie odradzam. Może ktoś inny znajdzie w tej lekturze o wiele więcej.