„Pan Lodowego Ogrodu” Jarosław Grzędowicz (tom 1)

Seria ta to połączenie science fiction z klasycznym fantasy. Vuko Drakkainen pochodzi z Ziemi, która jest już nieco bardziej zaawansowana technologicznie. Zostaje wysłany na inną planetę, gdzie powstała cywilizacja bardzo podobna do ziemskiej, ale będąca na „średniowiecznym” poziomie rozwoju. Vuko jako Nocny Wędrowiec zostaje ucharakteryzowany na mieszkańca owej planety i za sprawą wielu ulepszeń w jego ciele, mózgu i ekwipunku ma odnaleźć zaginionych naukowców, członków poprzedniej ekspedycji.

Muszę przyznać, że książkę czyta się dosyć przyjemnie, przede wszystkim ze względu na poznawanie nietypowych elementów w tym quasi średniowiecznym świecie. Także postać Vuko nie jest napisana z przesadnym patosem, często pełna jest poczucia humoru i autoironii. Nie wiem natomiast, czy cyfrala (wbudowanego wspomagacza w mózgu bohatera) uznać za wadę czy zaletę fabuły. Z jednej strony jest to pewne ciekawe rozwiązanie technologiczne dające masę możliwości, jak nadludzka prędkość, widzenie w ciemności czy możliwość natychmiastowego porozumiewania się w nieznanym języku, jednak na dłuższą metę staje się niejakim remedium na każdą sytuację. W każdym razie po pierwszym tomie czuję lekki niedosyt. Chciałabym się dowiedzieć więcej o zimnej mgle, o co z nią chodzi, ale przede wszystkim jak mają się do siebie oba wątki narracyjne – Vuko i syna cesarza. Po pierwszym tomie nie wiadomo za dużo w tej kwestii. Zakończenie sporo zmienia i wydaje się obiecujące, jednak podobno druga część jest słabsza. Cóż, mam nadzieję wkrótce sama się przekonać, bo mam apetyt na dalszą część tej historii.