„Piaskowa Góra” Joanna Bator

Jest to swego rodzaju saga rodzinna opisująca głównie losy kilku kobiet powiązanych ze sobą przez krew, małżeństwo lub przyjaźń. Jadzia mieszka w Wałbrzychu, na osiedlu Piaskowa Góra, w bloku zwanym Babel. Zastajemy ją w momencie, gdy przyjeżdża do niej córka Dominika – trzydziestokilkulatka, zupełnie różna od matki zarówno z wyglądu, jak i charakteru. I od tego momentu zaczynamy dryfować coraz dalej, a niekiedy znów nieco bliżej od zastanej współczesności. Poznajemy młodość Jadzi, to jak zaczytywała się w Trędowatej Mniszkówny i marzyła, że przyjedzie po nią taki ordynat Michorowski i zabierze ją, choćby do RFN-u. Widzimy dorastanie Dominiki i to, jak matka na nią przekłada swoje niespełnione marzenia, a gdzieś między tym wszystkim dostajemy historię z czasów wojny i (o dziwo) w pewnym sensie podobne losy dwóch babek Dominiki – Zofii i Haliny, a w tej żegludze w przeszłość docieramy nawet do pradziadków Strągów, rodziców babci Zofii.

Przede wszystkim jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym tytułem, bo Ciemno, prawie noc tej autorki było dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Tutaj nie ma tej nieprzystającej dziwności, która rozpycha się łokciami i wysuwa naprzód kosztem fabuły. Nie ma wrzucania do jednej książki wszystkich okropieństw tego świata. Są za to elementy, które też pojawiły się w Ciemno, prawie noc, ale zostały lepiej poprowadzone i nie przytłumiły ich wady. Świetnie zarysowane postaci, z bogatą historią, skomplikowane, żywe i prawdziwe. Naprawdę dobrze pokazane życie różnych małych społeczności (Babel, ale też Zalesie), pewne ludzkie zawiści, zazdrości i układy. Łączenie elementów rzeczywistości w nieoczywisty sposób, doszukiwanie się podobieństw tam, gdzie zwykle ich nie widzimy, co pozwoliło autorce na podanie czytelnikowi oryginalnych porównań okraszonych bystrym i dowcipnym stylem. Jestem naprawdę bardzo zaskoczona, że jedna autorka napisała dwie książki, o których mam tak skrajne opinie – obie słuchałam na audiobooku, czytane przez tę samą lektorkę. A to doświadczenie daje mi pstryczka w nos i pozostawia myśl, że czasami warto dać autorowi drugą szansę. Teraz myślę, że moja przygoda z książkami Joanny Bator na tym się nie skończy.