„Dziecko piasku” Tahar Ben Jelloun

Gawędziarz przychodzi na plac w jednym z miast Maroka i opowiada niezwykłą historię. Ojciec pewnej rodziny miał już siedem córek, które w społeczności arabskiej były niewiele warte, groziło mu więc, że jego majątek po śmierci przejmą bracia. Dlatego postanowił, że ósme dziecko będzie mężczyzną – bez względu na to, jaka będzie rzeczywistość.

To opowieść o zagubieniu swojej tożsamości. Opowieść o kobiecie, która była mężczyzną wbrew swojej woli, ale także o mężczyźnie, który nie potrafił już być kobietą i z kobietami się utożsamiać. Dużo w tej historii jest bezsilności i złości, przerodzonej w jawną nienawiść i złośliwość. A to wszystko opakowane jest zewnętrzną opowieścią gawędziarza, bajarza, opowiadaną każdego dnia po trochu przez niego, a potem przez inne osoby. Opowieść, którą każdy opowiadający widzi nieco inaczej i daje jej nieco inne zakończenie.

Przyznam, że urzekł mnie klimat, trochę jak z Baśni tysiąca i jednej nocy, a także sam pomysł na tę niezwykłą historię. Jedynie mam zastrzeżenie do samej końcówki książki, która staje się za bardzo oniryczna i przepełnia ją wiele średnio zrozumiałych dla mnie metafor. Poza tym małym elementem tytuł ten bardzo przypadł mi do gustu.

Komentarze