„Dama z młodzieńcem” Nora Iuga

Książka ta to monolog ponad 60-letniej kobiety, pisarki, poetki, która opowiada o swoim życiu pewnemu mężczyźnie, będącemu w jej mieszkaniu i przy którym co i raz się krząta, aby przygotować posiłek lub podać napój. Ów tytułowy młodzieniec, 25 lat młodszy od niej, nie odzywa się, nie komentuje, a jedynym znakiem, że reaguje na opowieść kobiety są zmiany w jego oczach, które niekiedy przygasają ze znudzenia, a innym razem opalizują swoją zieloną barwą z zainteresowaniem. Nie do końca jednak wiadomo z jakiego powodu tam jest, dlaczego słucha opowieści o życiu Anny, o jej znajomości z Terry i tego, jak nieco inaczej potoczyły się ich losy, o przemianach systemowych w Rumunii, których kobieta doświadczyła.

W pierwszej kolejności zwróciłam uwagę na narrację, która nawet w jednym zdaniu potrafi zmienić się z pierwszoosobowej na trzecioosobową. Anna niekiedy wypowiada jakąś myśl o sobie, po czym zaczyna opowiadać to jakby z boku. Poza narracją tajemnicza jest postać mężczyzny, który nie tylko nie wykazuje inicjatywy, nie odpowiada, ale też budzi w bohaterce chęć przypodobania się, zabłyśnięcia nie tylko intelektem, ale i seksapilem. Bohaterka w pewnym momencie mówi o tym, że może tak naprawdę historia Terry to trochę jej historia, że jej przyjaciółka jest połączeniem wielu różnych osób – ja za to zaczęłam się jeszcze zastanawiać, czy owy młodzieniec rzeczywiście tam był. Może tak jak opowieści z przeszłości kobiety były jakąś wypadkową faktów i fikcji literackiej, tak samo było i z nim – był tylko jakimś awatarem potrzebnym do zwierzeń, jakimś wyimaginowanym słuchaczem, którego mogłaby uwieść i opowieścią, i swoim wciąż silnym powabem?

Na koniec dodam, że porównanie książki do Lolity Nabokova jest bardzo naciągane, bo to nie relacja dwójki bohaterów, których dzieli spora różnica wieku, jest istotna, a sama opowieść kobiety. A jej narracja pełna jest nie tylko przeszłości, ale też intertekstualności i może stanowić poniekąd źródło wiedzy o innych interesujących tekstach czy dziełach. Bohaterka – a tym samym zapewne i autorka, gdyż książka jest po części autobiograficzna – niewątpliwie może się pochwalić erudycją, jednak czasami, aby zaimponować słuchaczowi (czytelnikowi?), popadała moim zdaniem w przeintelektualizowanie. Nie zmienia to jednak faktu, że dla czytelnika żądnego podniet raczej umysłowych niż cielesnych książka ta może się bardzo dobrze sprawdzić.


Interesują cię inne książki rumuńskie i o Rumunii? Zajrzyj tutaj >

Komentarze