„Hanulka Jozy” Květa Legátová
Jest to pewnego rodzaju kontynuacja książki Żelary, ale jednocześnie zupełnie inna opowieść w stylu i strukturze. Śledzimy losy Eliszki, młodej lekarki z Brna, która musi ukrywać się przed gestapo. Zrządzenie losu sprawiło, że w szpitalu, w którym pracowała, leżał Joza, żelarski pomocnik kowala. Kolega i współpracownik Eliszki dogadał się z Jozą, aby ten zabrał dziewczynę do Żelar, ukrył ją tam i nie wspominał nikomu o jej przeszłości. Tak oto wracamy do Żelar po pewnym czasie i patrzymy na nie już zupełnie innymi oczami.
Żelary pokochałam ogromną miłością i nie będę ukrywać, że Hanulka Jozy nie umywa się do wcześniejszej części. Jednak tytuł ten jest chyba bardziej wycieczką sentymentalną dla czytelników, pokazaniem, co słychać u poznanych postaci, jak pewne rzeczy się zmieniły. Pod tym względem książka ta zdecydowanie spełnia swoją rolę i jest ukłonem w stronę wytęsknionych czytelników. Ale czy jest to tytuł potrzebny? Niespecjalnie, bo przedstawiona historia jest zupełnie inna, w innym klimacie, a główna bohaterka bardzo po miejsku nieporadna, podobnie jak jej początkowo nieco wymuszone uczucie do Jozy. Czy byłoby lepiej, gdyby tej książki nie było? Niekoniecznie, ona w żadnym razie nie niszczy wcześniejszego obrazu Żelar, który czytelnik mógł sobie wyrobić. A zatem jest to tytuł, który można przeczytać bez obawy o zgagę po lekturze, ale jednocześnie można też sobie ją darować. Dla kogoś, kto nie czytał wcześniej tytułu Żelary, nie wszystko może być do końca zrozumiałe, a postacie mogą się wydawać na nakreślone zbyt szkicowo, dlatego, tak jak już pisałam, raczej jest to tytuł dla tych, którzy Żelary już poznali. A Żelary literacko trzeba koniecznie odwiedzić!
Żelary pokochałam ogromną miłością i nie będę ukrywać, że Hanulka Jozy nie umywa się do wcześniejszej części. Jednak tytuł ten jest chyba bardziej wycieczką sentymentalną dla czytelników, pokazaniem, co słychać u poznanych postaci, jak pewne rzeczy się zmieniły. Pod tym względem książka ta zdecydowanie spełnia swoją rolę i jest ukłonem w stronę wytęsknionych czytelników. Ale czy jest to tytuł potrzebny? Niespecjalnie, bo przedstawiona historia jest zupełnie inna, w innym klimacie, a główna bohaterka bardzo po miejsku nieporadna, podobnie jak jej początkowo nieco wymuszone uczucie do Jozy. Czy byłoby lepiej, gdyby tej książki nie było? Niekoniecznie, ona w żadnym razie nie niszczy wcześniejszego obrazu Żelar, który czytelnik mógł sobie wyrobić. A zatem jest to tytuł, który można przeczytać bez obawy o zgagę po lekturze, ale jednocześnie można też sobie ją darować. Dla kogoś, kto nie czytał wcześniej tytułu Żelary, nie wszystko może być do końca zrozumiałe, a postacie mogą się wydawać na nakreślone zbyt szkicowo, dlatego, tak jak już pisałam, raczej jest to tytuł dla tych, którzy Żelary już poznali. A Żelary literacko trzeba koniecznie odwiedzić!
Komentarze
Prześlij komentarz