„Harda Horda”
Antologia opowiadań fantastycznych napisanych przez dwanaście polskich autorek występujących wspólnie pod szyldem Harda Horda. Choć oczywiście opowiadania różnią się od siebie, to jednak można wyróżnić kilka głównych wątków lub motywów.
W wielu tekstach pojawia się jakiś rodzaj apokalipsy, koniec znanego nam świata czy przyszłość z nieco zmienionymi zasadami. Najbardziej podobały mi się dwa – choć zupełnie różne – podejścia do tej tematyki. Aleksandra Janusz w Dróżniczce czyni bohaterką starszą Japonkę, która pracowała na stacji obecnie praktycznie nieużywanej, a znane nam rozwiązania technologiczne przeszły już do lamusa i są wspominane jedynie przez starsze pokolenie. Ewa Białołęcka w Tylko nie w głowę podeszła do tematu zupełnie nie melancholijnie, a z humorem. Główna bohaterka po lekach nasennych przespała apokalipsę. Kiedy się budzi, dookoła chodzą zombie, którym wybuchają głowy i które zarażają w ten sposób innych ludzi. Bohaterka wraz ze swoim kotem próbuje przetrwać, nie dać się zeżreć, a jednocześnie móc samej coś spożyć.
Są też opowiadania, które określiłabym jako nie tyle straszące, ile niepokojące. Marta Kisiel w Jaworze pokazuje niewinną wycieczkę dzieci na górę, na którą rodzice nie pozwalają im chodzić. Oczywiście dorośli nie pozwalają na wiele fajnych rzeczy i nie ma sensu ich słuchać. Tym razem jednak ich gadanie nie było takie bezpodstawne. Bardzo podoba mi się Marta Kisiel w wydaniu bardzo na serio, o czym pisałam już przy omawianiu jej zbioru opowiadań Pierwsze słowo. Drugim niepokojącym opowiadaniem jest Po drugie Aleksandry Zielińskiej, w którym bohaterka opowiada o wypadku z jej udziałem, kiedy to zginęła jej siostra. W tym czasie na niebie ma miejsce niepokojące zjawisko, które doprowadzi historię do zaskakującego końca.
W dwóch opowiadaniach pojawiają się postaci nekromanty i demonów, ale to historia z Dokąd odeszły cienie Magdaleny Kubasiewicz podobała mi się bardziej. Pewien człowiek odziedziczył posiadłość, jednak ma problem z pozbyciem się czegoś, co tam straszy, a żaden z wcześniej wysłanych ludzi albo nie potrafił sobie z tym poradzić, albo słuch o nim zaginął. Główny bohater, nekromanta, udaje się tam wraz ze swoją przyjaciółką, jednak nie wiedzą o tym, że odbywa się tam niezwykły bal, a rozwiązanie zagadki będzie tyleż niezwykłe, co przerażające.
Nie brakuje też opowiadań humorystycznych. Oprócz wspomnianego już wyżej Tylko nie w głowę pojawia się także Zielona zemsta Anety Jadowskiej. W tym świecie bycie magiem nie przeszkadza w byciu zupełnie normalnym człowiekiem, który musi się stykać z różnego rodzaju dupkami mającymi pieniądze. Problem polega tu jednak na tym, że aby się porządnie zemścić, nie można po prostu rzucić zaklęcia, lecz trzeba obmyślić chytry plan.
Zbiór uważam za udany, choć muszę przyznać, że podobały mi się raczej początkowe opowiadania, trzy ostatnie trochę mnie wymęczyły. Niemniej jednak widać, że dziewczyny z Hardej Hordy potrafią wymyślać ciekawe fabularnie i zróżnicowane tematycznie historie. Będę wypatrywać kolejnego zbioru opowiadań.
W wielu tekstach pojawia się jakiś rodzaj apokalipsy, koniec znanego nam świata czy przyszłość z nieco zmienionymi zasadami. Najbardziej podobały mi się dwa – choć zupełnie różne – podejścia do tej tematyki. Aleksandra Janusz w Dróżniczce czyni bohaterką starszą Japonkę, która pracowała na stacji obecnie praktycznie nieużywanej, a znane nam rozwiązania technologiczne przeszły już do lamusa i są wspominane jedynie przez starsze pokolenie. Ewa Białołęcka w Tylko nie w głowę podeszła do tematu zupełnie nie melancholijnie, a z humorem. Główna bohaterka po lekach nasennych przespała apokalipsę. Kiedy się budzi, dookoła chodzą zombie, którym wybuchają głowy i które zarażają w ten sposób innych ludzi. Bohaterka wraz ze swoim kotem próbuje przetrwać, nie dać się zeżreć, a jednocześnie móc samej coś spożyć.
Są też opowiadania, które określiłabym jako nie tyle straszące, ile niepokojące. Marta Kisiel w Jaworze pokazuje niewinną wycieczkę dzieci na górę, na którą rodzice nie pozwalają im chodzić. Oczywiście dorośli nie pozwalają na wiele fajnych rzeczy i nie ma sensu ich słuchać. Tym razem jednak ich gadanie nie było takie bezpodstawne. Bardzo podoba mi się Marta Kisiel w wydaniu bardzo na serio, o czym pisałam już przy omawianiu jej zbioru opowiadań Pierwsze słowo. Drugim niepokojącym opowiadaniem jest Po drugie Aleksandry Zielińskiej, w którym bohaterka opowiada o wypadku z jej udziałem, kiedy to zginęła jej siostra. W tym czasie na niebie ma miejsce niepokojące zjawisko, które doprowadzi historię do zaskakującego końca.
W dwóch opowiadaniach pojawiają się postaci nekromanty i demonów, ale to historia z Dokąd odeszły cienie Magdaleny Kubasiewicz podobała mi się bardziej. Pewien człowiek odziedziczył posiadłość, jednak ma problem z pozbyciem się czegoś, co tam straszy, a żaden z wcześniej wysłanych ludzi albo nie potrafił sobie z tym poradzić, albo słuch o nim zaginął. Główny bohater, nekromanta, udaje się tam wraz ze swoją przyjaciółką, jednak nie wiedzą o tym, że odbywa się tam niezwykły bal, a rozwiązanie zagadki będzie tyleż niezwykłe, co przerażające.
Nie brakuje też opowiadań humorystycznych. Oprócz wspomnianego już wyżej Tylko nie w głowę pojawia się także Zielona zemsta Anety Jadowskiej. W tym świecie bycie magiem nie przeszkadza w byciu zupełnie normalnym człowiekiem, który musi się stykać z różnego rodzaju dupkami mającymi pieniądze. Problem polega tu jednak na tym, że aby się porządnie zemścić, nie można po prostu rzucić zaklęcia, lecz trzeba obmyślić chytry plan.
Zbiór uważam za udany, choć muszę przyznać, że podobały mi się raczej początkowe opowiadania, trzy ostatnie trochę mnie wymęczyły. Niemniej jednak widać, że dziewczyny z Hardej Hordy potrafią wymyślać ciekawe fabularnie i zróżnicowane tematycznie historie. Będę wypatrywać kolejnego zbioru opowiadań.
Komentarze
Prześlij komentarz