„Olive Kitteridge” Elizabeth Strout

„Olive Kitteridge” Elizabeth Strout | fot. Jeden akapit
Wbrew pozorom tytułowa postać wcale nie jest główną bohaterką. Oczywiście, pojawia się i jest wspominana na każdym kroku, ale śledzimy ogólnie losy mieszkańców miasteczka w stanie Maine. Są to drobne, choć czasami bardzo tragiczne historie ludzi, których Olive zna lub których kiedyś widywała, a część z tych wydarzeń dotyczy również jej. Warto zwrócić uwagę, że Olive to bohaterka, którą niekiedy bardzo trudno jest lubić, ma trudny charakter i – jak to zostało przez kogoś trafnie ujęte – „miała sposób bycia, którego nic nie usprawiedliwiało”. Jej niekiedy brutalna szczerość może bawić, ale z czasem pokazuje, jak bardzo samotną i wystraszoną osobą mogła się czuć. 

Trzeba przyznać autorce, że bardzo dobrze zarysowała te małe ludzkie historie, charaktery, lęki, obawy i różne reakcje. Słuchałam już wcześniej, także w formie audio, książki Mam na imię Lucy i to było dla mnie spore rozczarowanie. Dlatego tak miło było mi zaskoczyć się tym tytułem, który był o niebo lepszy, lepiej skonstruowany i z bardziej interesującymi postaciami. To jest właśnie dobra historia do słuchania na jesienne wieczory. Nie jest sielsko, ale to małe miasteczko ma w sobie pewien urok, a bezwzględna Olive, która na przykład stwierdziła, że jej druga synowa ma „urok kierowcy ciężarówki”, jest jedną z tych bohaterek, którą trudno jest zapomnieć.

 

Tłumaczenie: Ewa Horodyska
Interpretacja: Iza Kuna
Wydawnictwo Wielka Litera
2018 (2019)

Komentarze