„Rok zająca” Arto Paasilinna

„Rok zająca” Arto Paasilinna | fot. Jeden akapit

Każdy chyba czasem marzy, aby jego życie się zmieniło. Ile to już razy widzieliśmy nagłówki w stylu „Rzuciła pracę w korpo i wyjechała w Andy, aby założyć własną hodowlę alpak”. I ta książka to trochę coś takiego, mimo że to książka przygodowa, a nie poradnik. 

Dziennikarz jedzie samochodem z kolegą i potrącają zająca. Vatanen wysiada z auta, aby opatrzyć zwierzę i… tak kończy swoje dotychczasowe życie i zaczyna zupełnie nowe, z zającem u boku. Czasami dzieją się sytuacje zabawne, niekiedy niebezpieczne, a najczęściej dość absurdalne. Tytuł ten pod pewnymi względami przypominał mi Forresta Gumpa Winstona Grooma, właśnie przez to momentami całkowite odjechanie fabuły. Nie brakuje tu jednak przemycanej mimochodem refleksji, czy nie lepiej rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady, albo przynajmniej podróżować po fińskich lasach z zającem i zarabiać na życie pracą fizyczną dokładnie tyle, ile naprawdę potrzebujemy. 

Do pewnego momentu książka podobała mi się ogromnie, jednak od chwili gdy bohater spił się niemożebnie, jest niestety już tylko gorzej. Bardzo jednak doceniam początkowe zawiązanie fabuły i nieco gawędziarskie opisywanie przygód człowieka i jego zająca.


Tłumaczenie: Sebastian Musielak
Wydawnictwo Książkowe Klimaty
2020

Komentarze