„Wrony” Petra Dvořáková
Tak mniej więcej jest nam przedstawiona główna bohaterka oczami jej matki. To historia o przemocy w rodzinie, głównie psychicznej i o tym, że gdy wejdziemy w pewne role i założenia, które inni mają na nasz temat, to czego byśmy nie robili, nie da się z tego łatwo wyjść. To niewielkich rozmiarów książka, która jednak w wielu momentach boli – takimi prostymi, ale sugestywnymi obrazami. Oczywiście, jest tu też przemoc fizyczna i lanie w wykonaniu ojca, ale to przemoc psychiczna i permanentne patrzenie na ręce matki dziewczynki jest tym, co powoduje w dziecku poczucie osaczenia. Pokazany jest też pewien mechanizm społeczny – nie ma co wyciągać brudów rodzinnych na światło dzienne, bo przecież opieka społeczna, wstyd, co ludzie powiedzą i inne tego typu sprawy będą z pewnością dużo gorsze, niż powiedzenie, że coś jest nie tak. Autorka pokazała, że bardzo trudno jest uwolnić się z takiej relacji, szczególnie gdy jest się dzieckiem i w końcu samemu zaczyna się wierzyć, że jest się właśnie taką osobą, jaką nam się wmawia – złą, głupią, złośliwą.
Tytuł ten przypomina książkę Mur duchów Sarah Moss, bo i tematyka jest zbieżna, jednak u Dvořákovej Basia doświadcza przemocy od obojga rodziców, choć jest to przemoc (i nie tylko ona) zupełnie różna. Oba tytuły jednak pokazują, że bardzo trudno jest poradzić sobie samodzielnie z toksycznymi i przemocowymi relacjami w rodzinie, ponieważ z czasem – wraz z dorastaniem – uważamy je za coś normalnego.
Wrony, jak już pisałam, to krótka książka, niekiedy fabularnie dość skrótowa, ale bardzo naładowana emocjonalnie. Wrażliwcom może zostać w głowie na długo.
Komentarze
Prześlij komentarz