„Dom w ciemności” Tarjei Vesaas
To nie jest typowy dom – raczej metafora całego państwa i to państwa bazującego na systemie opresji i zastraszania ludzi. Vesaas pokazuje nie tylko sposób działania takiego miejsca, ale też przekrój różnych postaw wobec rewolucji i sposoby trwania w takim stanie. Jest Martin zajmujący się znaczkami, twierdzący, że ma ważną pracę, której musi się poświęcić i nie może brać udziału w rewolucji. Jest Czyściciel Strzałek, pracujący dla Centrum i bijący się z myślami, do kogo przystać. Myśli o tym jedynie dlatego, aby chronić siebie i zapewnić byt córce i synowi, a ostatecznie podejmuje kroki zupełnie sprzeczne z poglądami swych dzieci. Są osoby śpiące, będące w pokoju, w którym jest ciemno i nic nie słychać. Aż wreszcie pojawiają się też różne postawy wśród samych rewolucjonistów.
Podczas czytania wyczuwa się podskórnie atmosferę domu – lęk, który towarzyszy widokowi cicho jadącego wózka, wszechobecną ciemność i trzeszczenie, poczucie zamknięcia. Po części tytuł skojarzył mi się z Pałacem snów, którego autorem jest Ismail Kadare, jednak powieść Vesaasa jest dużo mroczniejsza i chyba bardziej metaforyczna – jest tu wiele elementów, które można by odczytać głębiej. Jest to też tytuł bardzo uniwersalny, o czym wspomina tłumaczka w posłowiu – tłumacz z każdego kraju odczytywał wydarzenia według swoich, narodowych, doświadczeń. Myślę, że polscy czytelnicy poznający tę historię u progu 2021 roku także odczują ją w inny, bardziej aktualny sposób.
To już drugi tytuł autora, po Pałacu lodowym, który uświadomił mi, że Vesaas potrafi budować napięcie i skupiać się na psychologii bohaterów. Z pewnością będę kontynuować moją przygodę z tym autorem.
Komentarze
Prześlij komentarz