„Nowele i szkice. Prozaicy rumuńscy”

„Nowele i szkice. Prozaicy rumuńscy” | fot. Jeden akapit
Zbiór opowiadań wydany w 1934 roku zawiera 18 tekstów jedenastu autorów. Trudno mówić tu o jakimś motywie przewodnim zbioru, ale wyróżniłabym kilka typów opowiadań. 

Kilka z nich można by uznać po części za opowiadania grozy lub takie, które po prostu nieco czytelnika przerażają. W tej kategorii wymieniłabym opowiadanie Gromnica wielkanocna, w którym Żyd karczmarz w wieczór przed niedzielą wielkanocną czeka z niepokojem na parobka, który obiecał, że się z nim policzy za domniemaną ujmę na honorze – zakończenie tego opowiadania jest tyleż makabryczne, co nieoczywiste. Opowiadanie Ubranko to natomiast historia dziecka, które pragnie wyciągnąć z kufra swój odświętny strój, którego nie pozwala mu założyć macocha – tu również zakończenie pozostawia czytelnika w osłupieniu. Łódź karłów opowiada o potępieńcach, którzy pływają ze swoim kapitanem po morzach i wyławiają z wód krzyże – nie pamiętają, kim są, jak się znaleźli na statku i jak wyglądało wcześniej ich życie. 

Są także opowiadania, po których czytelnikowi albo jest po prostu smutno, albo wręcz pęka mu serce. Jako osoba znacznie bardziej wrażliwa na cierpienie zwierząt niż ludzi, miałam problemy, aby po opowiadaniach Przepiórka (w którym mała przepiórka nie może odlecieć z rodziną, bo złamała skrzydło), Człowiek i Koń (człowiek tłucze na śmierć konia), Griwej (o starym psie, który idzie umrzeć w samotności) oraz Puszcza Petrihorska (w którym myśliwi drasnęli sarnę, a ta wykrwawia się powoli w pięknych okolicznościach przyrody) przejść do kolejnych tekstów. Jedynie opowiadanie Naluka o łani było nieco bardziej podnoszące na duchu.

Znalazły się jednak w zbiorze także dwa zabawne opowiadania. Przygoda mnicha Gerazyna opowiada historię, jakie nadprzyrodzone rzeczy sprawiły, że owy mnich stracił pieniądze, które miały być przeznaczone na klasztor, a Iwan Turbinka to chwat, który przechytrzył Boga, diabły w piekle, a także samą śmierć.

Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z lektury, jak rzadko bywam przy zbiorach opowiadań, bo tylko dwa teksty były dla mnie mało interesujące (choć niezupełnie zbędne, bo dowiedziałam się o istnieniu George Enescu, kompozytora, twórcy Rapsodii rumuńskich). I gdyby nie to, że tytuł ten jest bardzo trudno dostępny, to serdecznie poleciłabym do zapoznania się. Ja z pewnością będę do tych opowiadań jeszcze wracać.

Interesują cię inne książki rumuńskie i o Rumunii? Zajrzyj tutaj > 

Komentarze