„Regulamin tłoczni win” John Irving

„Regulamin tłoczni win” John Irving | fot. Jeden akapit
Homer Wells przyszedł na świat w sierocińcu w Saint Cloud’s w stanie Maine i mimo licznych prób znalezienia mu rodziny adopcyjnej, pozostał w nim aż do wieku młodzieńczego, kiedy to wyrusza do Sadów z Widokiem na Ocean. Drugim ważnym bohaterem książki jest doktor Wilbur Larch, trzymający pieczę nad sierocińcem i szpitalem, w którym wykonuje „dzieło boże” – pomaga przyjść na świat kolejnej sierocie lub do tego nie dopuszcza. 

Bardzo podoba mi się styl autora, który z jednej strony jest zabawny, ale też naprawdę dobry. Przez historię się płynie, a jednocześnie można zatrzymać się na dłużej i podelektować ładnymi zdaniami (szczególnie w wykonaniu Wilbura Larcha). Jednocześnie bohaterowie w większości są pełnokrwiści i opowiadane przez autora historie poboczne, pozwalają nam lepiej poznać ich charakter i zachowanie, motywacje. Mimo że trudno jest polubić Melony, hardą i dość toporną dziewczynę, która również wychowała się w sierocińcu Saint Cloud’s, to jest ona dla mnie niejednoznaczną i na pewno wartą zapamiętania postacią.

Historia jest poprowadzona dobrze i choć niektóre zwroty akcji można bez problemu przewidzieć, to jednak nie zaburza to radości z lektury. Słuchałam tego tytułu w formie audiobooka i tak też tę opowieść polecam –można się w niej zanurzyć, zżyć z bohaterami, bez względu na to, że domyślamy się, do czego to wszystko dąży. Ja bardzo polecam, ale muszę też zaznaczyć, że bardzo istotnym elementem fabuły, jest temat aborcji i dosyć konkretny pogląd na nią, dlatego nie każdy podejdzie do tego tytułu z entuzjazmem.

Komentarze