„Kim Jiyoung. Urodzona w 1982” Cho Nam-Joo
Większość z tych problemów występuje pod różnymi szerokościami geograficznymi. Historia Jiyoung dzieje się akurat w Korei i autorka pokazuje czytelnikowi od razu kontekst społeczno-ekonomiczny. Dlatego nie do końca można mówić w tym przypadku o ciągłej fabule, ponieważ przeplatana jest ona danymi, statystykami, jest sporo przypisów do źródeł. To trochę tak, jakby śledzić film przyrodniczy o życiu mrówkojadka jedwabistego, a z offu odzywa się Krystyna Czubówna, która tłumaczy nam, że od lat jego populacja spada o ileś procent i jest to gatunek zagrożony. Piszę to z przymrużeniem oka, ale fakt, że jest to dość nietypowy zabieg w powieści, charakterystyczny bardziej dla reportażu. Mimo wszystko nie czyta się tego źle, według mnie wprost przeciwnie – czytelnik lepiej rozumie skalę zjawiska i to, że opowiedziana historia jest uniwersalna dla wielu Koreanek.
Nie do końca podobało mi się zakończenie, choć ma ono sens w kontekście ciągłego spychania kobiet na drugi plan. Żałuję, że jednak sama historia Jiyoung tak naprawdę nie ma nie tyle zakończenia, ile rozwiązania. Filmu nie oglądałam, więc nie mam porównania, książka jednak całkiem mi się podobała. Może uzmysłowić problem, pokazać punkt widzenia, choć niestety zapewne tylko tym, którzy i tak już go znają.
Komentarze
Prześlij komentarz