„Wyspa Doktora Moreau” H.G. Wells

„Wyspa Doktora Moreau” H.G. Wells | fot Jeden akapit
Główny bohater trafia na statek, gdzie poznaje człowieka nazwiskiem Montgomery, podróżującego z dość dziwnym służącym i z którym wysiada na pewnej wyspie. Okazuje się, że poza nimi jedynym człowiekiem jest tam doktor Moreau, prowadzący tam tajemnicze badania. Z czasem Pendrick, nasz narrator, poznaje dziwne stworzenia, zamieszkujące wyspę – po części ludzi, ale jednocześnie z cechami fizjologicznymi i behawioralnymi zwierząt. Ostatecznie dowie się, jakiego rodzaju badania, czy raczej eksperymenty, prowadzi doktor.

Wells to taki klasyczny już autor, którego utwory wciąż dobrze się czyta, mimo że niekiedy zdają się już lekko pokryte kurzem. Dobrze wspominam lekturę Wojny światów jako mimo wszystko dość wizjonerskiego jak na tamte czasy sci-fi. Wyspa Doktora Moreau jest zupełnie inna, nacisk położony jest bardziej na moralny aspekt badań naukowych – czy są jakieś granice w dążeniu do wiedzy?, czy chęcią wniesienia czegoś nowego do nauki można usprawiedliwiać nieludzkie traktowanie i wręcz tortury na drugiej istocie? Pojawia się także aspekt tego, że człowiek, jako istota najwyżej rozwinięta, ustanawia prawo i egzekwuje jego przestrzeganie różnymi formami przemocy.

Uważam ten utwór za interesujący, jednak za sprawą wielu mało przyjemnych opisów, nie mogę powiedzieć, aby słuchało mi się tego z przyjemnością. Nie żałuję poznania, jednak nie będę wspominać z wielkim zachwytem.

Komentarze