„Euforia” Lily King

Dziś o książce przeczytanej ostatnio i dwóch powrotach do czasów studiów i egzaminie z antropologii kultury. Dobrze, że jako pilna studentka robiłam notatki z lektur, to mam co Wam napisać ;)

Euforia Lily King jest inspirowana postacią Margaret Mead, antropolożki, ale nie jest żadną beletryzowaną biografią – główna postać nazywa się Nell Stone. Jednak bardzo wiele prawdziwych rzeczy można wyłuskać z książki. Bohaterowie rozmawiają o manuskrypcie Helen (której pierwowzorem była Ruth Benedict) i o charakterach poszczególnych plemion, kultur, to co pojawia się w książkach Benedict. Podobało mi się w książce to, że faktycznie można poczuć klimat tych pierwszych wypraw do nieznanych plemion, element poznawania ich języka, obyczajów. Pojawia się w rozmowie między Nell a Banksonem kwestia „naturalności” pewnych rzeczy i tego, jak łatwo jest degradować niektóre zachowania, bo nam wydają się nienaturalne. Naprawdę kawałek dobrej literatury, ale dla tych, którym nie jest obce to, jak rodziła się antropologia. Jako osoba, której znaczna część zajęć na studiach była związana z antropologią taką lub owaką, czuję się usatysfakcjonowana takim fabularnym przestawieniem, jak praca antropologa mogła wyglądać. Przez książkę przewija się też sporo nazwisk znanych badaczy, jak Malinowski, Franz Boas, czy Evans-Pritchard. Myślę, że to może być dobra baza do tego, żeby zainteresować się antropologią.

To teraz bonusy.
Po pierwsze tekst Margaret Mead Płeć i charakter
, który ja czytałam ze zbioru Antropologia kultury. Autorka mówi tutaj o tym, jak inne są oczekiwania wobec płci u różnych plemion, które nota bene trochę przypominają nam te z fabuły Euforii – spokojni górale Arapeshami, kanibale Mundugumor i łowcy głów Tchambuli. Ogólne przesłanie tekstu jest takie, że każde plemię samo wypracowuje, jakie cechy są w naturalny sposób kobiece albo męskie – u niektórych tylko mężczyźni tworzą sztukę, u innych to kobiety łowią ryby. Autorka pisze, że dzielenie członków plemienia ze względu na płeć nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo może zostać zmarnowany pewien potencjał (np. artystyczny) danego członka społeczności, a także że w sprawach płci nie jesteśmy w stanie być tylko widzem. Większość tych teorii przewija się nie wprost w książce Lily King, dlatego tym większy czuję podziw, że autorka tak dobrze poznała przekonania Mead, aby stworzyć jej fikcyjny odpowiednik.

I drugi bonus, czyli chcę bardzo krótko (choć się nie da!) powiedzieć o Wzorach kultury Ruth Benedict. Tu znów jest mowa o tym, że mamy tendencję do mierzenia wszystkich kultur miarą naszej, zachodniej i że pierwsze co robimy, to dzielimy na „nas” i „obcych”. A prawda jest taka, że każdy lud wybiera to, co jest cechą jego kultury, jak zapatruje się na pewne kwestie, co jest istotne, a co się ignoruje. Opisuje trzy kultury – Indian Pueblo (głównie Zuni), Dobu z Nowej Gwinei i Kwakiutlów – aby czytelnik mógł zrozumieć, że społeczeństwa te operują zupełnie innymi kategoriami i są nieporównywalne. Wspomina też o podziale na człowieka apollińskiego i faustowskiego. Tłumaczy, że ten wzór kultury, to tylko pewien wachlarz potencjalnych celów i motywacji ludzkich, pewna konfiguracja kulturowa. A to wszystko współgra z
Wykresem z kierunkami świata stworzonym przez bohaterów powieści Lily King.