„Widziałem ją tej nocy” Drago Jančar
#eurobooktrip 🌍 Słowenia
"Widziałem ją tej nocy" okazała się czymś innym, niż wydawała mi się na początku. Oficer w obozie jenieckim budzi się z myślą, że przyszła do niego zjawa kobiety, którą kiedyś kochał i zaczyna wspominać, jak się poznali i razem żyli. Wydawało mi się, że to taka historia miłosna z wojną w tle, a Veronika to trochę ekscentryczna i rozpuszczona przez bogactwo mężatka, która szuka nowych wrażeń (jak chociażby aligatorek na smyczy). Ale z czasem, gdy przechodzi się przez narracje kolejnych osób, widać, że to złożona historia, bardzo tragiczna tak naprawdę. I z każdą kolejną osobą, która opowiada dowiadujemy się coraz więcej o losie Veroniki. Była ona nieco kokieteryjna, ale przy tym serdeczna do wszystkich - każdy narrator darzył ją ciepłymi uczuciami, choć niektóre z nich przerodziły się w zazdrość, doprowadzając do takiego obrotu spraw. Jednocześnie w tle tego wszystkiego jest polityka - z jednej strony naziści, z drugiej partyzanccy komuniści. Wojna, której nikt nie chciał i której większość nie do końca rozumie. A szczególnie Veronika, dla której używanie koni w walce było nonsensem.
Książka naprawdę przypadła mi do gustu i cieszę się, że historia nie poprzestała na jednej narracji i jednym wątku, a przeskakiwała z czasu, miejsca i do innego narratora. To nadało jej wielowymiarowości, spojrzenia na te same zdarzenia innymi oczyma.
"Widziałem ją tej nocy" okazała się czymś innym, niż wydawała mi się na początku. Oficer w obozie jenieckim budzi się z myślą, że przyszła do niego zjawa kobiety, którą kiedyś kochał i zaczyna wspominać, jak się poznali i razem żyli. Wydawało mi się, że to taka historia miłosna z wojną w tle, a Veronika to trochę ekscentryczna i rozpuszczona przez bogactwo mężatka, która szuka nowych wrażeń (jak chociażby aligatorek na smyczy). Ale z czasem, gdy przechodzi się przez narracje kolejnych osób, widać, że to złożona historia, bardzo tragiczna tak naprawdę. I z każdą kolejną osobą, która opowiada dowiadujemy się coraz więcej o losie Veroniki. Była ona nieco kokieteryjna, ale przy tym serdeczna do wszystkich - każdy narrator darzył ją ciepłymi uczuciami, choć niektóre z nich przerodziły się w zazdrość, doprowadzając do takiego obrotu spraw. Jednocześnie w tle tego wszystkiego jest polityka - z jednej strony naziści, z drugiej partyzanccy komuniści. Wojna, której nikt nie chciał i której większość nie do końca rozumie. A szczególnie Veronika, dla której używanie koni w walce było nonsensem.
Książka naprawdę przypadła mi do gustu i cieszę się, że historia nie poprzestała na jednej narracji i jednym wątku, a przeskakiwała z czasu, miejsca i do innego narratora. To nadało jej wielowymiarowości, spojrzenia na te same zdarzenia innymi oczyma.
Komentarze
Prześlij komentarz